Polacy w większości spotykali się z propagandowymi przekazami Rosji w kwestiach historycznych, jednak głównie reagowali na nie oburzeniem – wynika z raportu opublikowanego przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. "Choć w warstwie deklaratywnej propaganda rosyjska wzbudza negatywne emocje, to niektóre jej przekazy znajdują w Polsce swoich zwolenników", zaznaczają jednocześnie autorzy.
Dla Federacji Rosyjskiej 75. rocznica zakończenia II wojny światowej stała się kolejną okazją do prezentowania swoich propagandowych tez dotyczących historii, w tym udziału ZSRR zarówno w wywołaniu konfliktu, jak i jego zakończeniu.
Między innymi z tego powodu Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, nadzorowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przedstawiło raport prezentujący wyniki badania dotyczącego kwestii rosyjskich działań propagandowych, głównie w dziedzinie historii.
Ankietowanych Polaków zapytano, co wiedzą o tym zjawisku, jakie emocje wywołuje u nich kontakt z propagandowymi przekazami i jak postrzegają oni polskie odpowiedzi na takie działania.
"Badanie pokazuje powszechny kontakt polskiej opinii publicznej z rosyjską propagandą. Większość tych przekazów nie trafia na podatny grunt, spotykając się z odrzuceniem i negatywnym odbiorem emocjonalnym" – napisali autorzy w podsumowaniu swojego opracowania.
Wspólna odpowiedzialność za nienajlepsze stosunku
Już na początku swojego raportu autorzy wskazują, że w stosunkach polsko-rosyjskich "napięcia wokół interpretacji historii XX wieku" w ostatnich latach zepchnęły pozostałe zagadnienia na dalszy plan. "Coraz bardziej agresywna rosyjska propaganda historyczna jest na ogół uznawana za element wojny informacyjnej, prowadzonej przez Rosję przeciwko krajom UE i NATO. Polska, z powodów historycznych i geopolitycznych, jest naturalnym celem tych ataków" – stwierdzają eksperci.
Ma to swoje przełożenie na postrzeganie obecnych stosunków polsko-rosyjskich przez Polaków. Prawie 70 proc. ankietowanych w kwietniu 2020 roku określiła je jako neutralne (35 proc.) lub nieprzyjazne (34 proc.). Więcej osób uważa jednak te stosunki za przyjazne niż za wrogie (11 względem 8 proc.).
Zatargi o historię
Ankietowani Polacy w większości nie mieli wątpliwości, że źródłem zatargów między Polską a Rosją są "kwestie historyczne". Taką odpowiedź wybrało 74 proc. badanych. Połowę mniej głosów oddano na "bieżące interesy gospodarcze" (37 proc. – można było wskazać więcej niż jedną odpowiedź).
Mówiąc o spornych kwestiach historycznych, respondenci mieli na myśli przede wszystkim "wypieranie się zbrodni katyńskiej" i narrację o rzekomym "wywołaniu przez Polskę II wojny światowej". To te dwa przekazy były najczęściej wymienianie, kiedy ankietowanych proszono o spontaniczną odpowiedź – mówiło o nich kolejno 32 i 25 proc. osób.
Na trzecim miejscu znalazła się katastrofa smoleńska, którą wspominało 15 proc. ankietowanych.
Znamy i nie zgadzamy się
Kiedy jednak pytanych zapoznano z przygotowanymi wcześniej popularnymi propagandowymi przekazami historycznymi strony rosyjskiej, najwięcej osób – aż 73 procent – przyznało, że spotkało się z opinią o "Polsce fałszującej historię poprzez wymazywanie pamięci o żołnierzach-wyzwolicielach Armii Czerwonej".
Badanych pytano jednocześnie, czy zgadzają się z przedstawianymi im tezami. W przypadku "Polski fałszującej historię" i wymazującej pamięć o "wyzwoleniu" ponad połowa (53 proc.) osób nie zgodziła się z tym stwierdzeniem. Jednocześnie jedna na pięć osób odniosła się pozytywnie do tego przekazu.
Niewiele mniej ankietowanych – 69 procent – zetknęło się z przekazem o tym, że "ZSRR nie dokonał agresji na Polskę 17 września 1939 r. i nie okupował jej terytorium". Tutaj jednak zdecydowana większość (80 proc.) nie zgodziła się z takim twierdzeniem, w tym aż 68 proc. osób "zdecydowanie".
Polacy a tezy Putina
Respondentów skonfrontowano także z trzema tezami, które w grudniu 2019 roku przedstawiał w swoich wystąpieniach publicznych prezydent Władimir Putin i które spotkały się z reakcją polskich władz, m.in. wezwaniem rosyjskiego ambasadora do MSZ.
Chodzi o rosyjskie narracje, według których porozumienie Polski z III Rzeszą z 1934 roku (Deklaracja polsko-niemiecka o niestosowaniu przemocy - red.) miało być "dokładnie takie samo" jak Pakt Ribbentrop-Mołotow, które podnosiły temat współdziałania Polski i nazistowskich Niemiec w zajęciu Zaolzia cztery lata później oraz historię polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, którego słowa o stawianiu pomnika Hitlerowi w momencie rozwiązania problemu nadmiernego liczby Żydów w Europie miały dowodzić współodpowiedzialności Polski nie tylko za wybuch II wojny światowej, ale i za Holokaust.
Podobne grupy ankietowanych – kolejno 60 i 57 proc. – słyszały o porównywaniu radzieckiego i polskiego porozumienia z III Rzeszą oraz wspólnym polsko-niemieckim zajmowaniu Zaolzia. Zdecydowanie mniej – tylko 37 proc. – zetknęło się natomiast z historią ambasadora Lipskiego, którego Putin na grudniowym spotkaniu przywódców Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej nazwał "łajdakiem" i "antysemicką świnią".
Co ciekawe, mimo że najmniej osób słyszało rosyjskie zarzuty pod adresem ambasadora, trzech na czterech pytanych nie zgadza się z przekazem, że jego słowa miały dowodzić współodpowiedzialności Polski za Holokaust. Nieco mniej ankietowanych – 62 proc. – wyraziło natomiast swój sprzeciw co do porównywania polskich i radzieckich porozumień z III Rzeszą.
Respondenci najbardziej podzielili się przy określaniu swojego stosunku do twierdzenia o polskim zajmowaniu Zaolzia przy pomocy nazistów. Równo połowa nie zgodziła się z takim przekazem, 20 proc. pytanych było odmiennego zdania, a 30 proc. nie miało jasnego stanowiska w tej kwestii.
W kontekście stosunku Polaków do rosyjskiej propagandy historycznej interesujące są odpowiedzi na pytanie o emocje, jakie towarzyszą ankietowanym w momencie, gdy słyszą oni o rosyjskim "manipulowaniu i zaprzeczaniu faktom historycznym". 42 procent z nich odczuwa wtedy oburzenie, a jeden na trzech irytację. Były to zdecydowanie częstsze odpowiedzi niż np. śmiech – 11 procent, czy strach – 9 procent. Obojętność w zetknięciu z takimi przekazami zadeklarowało jedynie 14 procent Polaków, "przy czym częściej są to mężczyźni niż kobiety" – dodają autorzy badania.
Reakcje na polską reakcję
Takie tezy wypowiadane przez prezydenta Putina publicznie spotkały się w grudniu 2019 roku z oficjalną reakcją polskich władz. Premier Mateusz Morawiecki wydał oświadczenie, w którym pisał, że "rosyjski przywódca doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością" oraz że "nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami".
Dodatkowo ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został pilnie wezwany do MSZ, gdzie rozmawiał z dyrektorem departamentu wschodniego Janem Hofmoklem. "Rozmowa była trudna, ale uprzejma. Pan Hofmokl przedstawił stanowisko strony polskiej, a ja strony rosyjskiej" – relacjonował przebieg spotkania Andriejew.
Na potrzeby raportu Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia zapytało ankietowanych, czy w jakikolwiek sposób spotkali się z reakcją strony polskiej na rosyjskie zarzuty. Pytanie odnosiło się nie tylko do wydarzeń z końca zeszłego roku, ale także do wcześniejszych podobnych sytuacji. Dwóch na trzech respondentów przyznało, że słyszało o polskich reakcjach. Nie zetknęło się z nimi 28 proc. osób.
Oceny tych reakcji są jednak różne. Największa grupa (42 proc.) pytanych uznała je za "właściwe", ale niewiele mniej osób (38 proc.) określiło je mianem "zbyt słabych". Tylko 7 proc. uważa, że stosowane przez Polskę środki do reagowania na takie przekazy były "za mocne".
Najbardziej pożądaną reakcją z punktu widzenia najszerszej grupy - 43 proc. - ankietowanych jest "odpowiadać, prezentując własny punkt widzenia". Zdecydowanie odrzucają oni "ograniczanie rangi stosunków dyplomatycznych" i "ignorowanie" – po 9 proc.
Razem czy osobno?
Przeważająca część ankietowanych zasugerowała także, że większą skuteczność reakcji polskie władze mogą osiągnąć poprzez koordynację działań z Litwa i Ukrainą. Takie zdanie wyraziło 42 procent badanych. Oba kraje również regularnie padają ofiarą nieuprawnionych zarzutów dotyczących współdziałania z Hitlerem czy braku wdzięczności za "wyzwolenie".
Jedna trzecia respondentów wskazała, że wspólne działanie może przeciwdziałać próbom wprowadzania podziałów między te kraje, co jest jednym z celów polityki zagranicznej Rosji. Jedna na pięć osób nie widzi sensu takiej współpracy, ponieważ uważa, że "Polska powinna działać samodzielnie", a 9 proc. sprzeciwia się temu z powodu "własnych sporów historycznych", jakie Polska posiada z Litwą i Ukrainą.
Problematyczne pytania o odpowiedzialność
W podsumowaniu raportu autorzy wskazują, że jedno z najważniejszych ustaleń badań dotyczy kwestii odpowiedzialności za obecny stan stosunków między Polską a Rosją. Prawie połowa respondentów jest zdania, że to "obie strony w równym stopniu" doprowadziły do tej sytuacji. Nieco mniejsza grupa jest przekonana, że odpowiedzialność leży po stronie rosyjskiej.
Eksperci podkreślają, że największy wpływ na diagnozę, kto odpowiada za złe stosunki między Polską i Rosją, ma wiek badanych. "W grupie osób najmłodszych (18-24 lata) przekonanie o tym, że za złe stosunki odpowiadają w równym stopniu obydwa kraje deklaruje aż 72 proc. badanych, podczas gdy w grupie osób najstarszych (65+) odsetek ten wynosi 40 proc." – wskazują.
Na rozkładanie winy za obecną sytuację wpływa także wykształcenie ankietowanych. Im jest ono wyższe, tym respondenci są bardziej skłonni do rozkładania odpowiedzialności na oba kraje. "Na taką postawę oddziałuje, być może, świadomość złożoności czynników wpływających na stan stosunków międzypaństwowych, która jest z reguły większa u ludzi z wyższym wykształceniem. Może to być jednak także świadectwo swoistej poprawności politycznej, nakazującej dostrzeganie racji innych"– sugerują autorzy.
"Gdyby postawić pytanie, czy działania rosyjskie przynoszą zamierzony skutek – to właśnie powyższe wskazania mogłyby zostać uznane za potwierdzenie, że przekaz propagandowy bywa skuteczny" – podkreśla się w odniesieniu do odpowiedzi na pytania o odpowiedzialności.
I choć w warstwie deklaratywnej propaganda rosyjska spotyka się z krytycznym odbiorem, wzbudza negatywne emocje, to jednak niektóre jej przekazy znajdują w Polsce swoich zwolenników. Raport "Wojna informacyjna i propaganda historyczna"
Te przekazy to przede wszystkim wątek pomniejszania roli Armii Czerwonej w wyzwalaniu Polski oraz temat zbrojnego zajęcia Zaolzia jako dowodu na współpracę z III Rzeszą. "Obie te opinie są uznawane za wiarygodne przez 20 procent osób, które się z nimi spotkały" – wskazują autorzy.
Badanie przeprowadzono na próbie 1005 dorosłych Polaków, reprezentatywnej dla struktury Polski pod względem: płci, wieku, wielkości miejsca zamieszkania i województwa. Pomiar realizowany był w dniach 14–21 kwietnia 2020 metodą wywiadów telefonicznych wspomaganych komputerowo (CATI).
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie główne: miram Oh / Unsplash
Źródło zdjęcia głównego: Unsplash | miram Oh