Według danych Ministerstwa Cyfryzacji w maju tego roku w Polsce zanotowano o ponad 300 zgonów więcej niż rok wcześniej. Eksperci oceniają jednak, że ta różnica jest zbyt mała, aby móc wyciągać z niej szersze wnioski. – Jeśli będą duże zmiany, to w drugiej połowie roku – ocenia jeden z nich.
W maju 2020 według oficjalnych ministerialnych danych, na COVID-19 zmarło w Polsce 420 osób. Było to niecałe 200 zgonów mniej niż w kwietniu tego roku.
Jak pisaliśmy już na Konkret24, mimo trwającej epidemii w kwietniu 2020 w Polsce łącznie umarło jednak o ponad 3 tysiące osób mniej niż w kwietniu 2019.
Epidemiolodzy tłumaczyli wtedy, że jeśli chodzi o zagrożenie życia, wirus jest tylko jednym z czynników i niekoniecznie tym najgroźniejszym. Na mniejszą liczbę zgonów mogły wpłynąć m.in. niższa zachorowalność na grypę, łagodniejsza zima i ograniczenia w przemieszczaniu się (a co za tym idzie, spadek liczby wypadków).
Dane przesłane nam przez Ministerstwo Cyfryzacji za maj 2020 pokazują, że w zeszłym miesiącu tendencja się odwróciła, choć wskaźnik nie odbiegł znacząco od średniej z poprzednich lat (był jednakże w bieżącym roku najwyższy w porównaniu z majem lat 2015-2019).
W porównaniu do maja 2019 w Polsce zmarło o ponad 300 osób więcej. Eksperci oceniają, że różnica jest na tyle mała, że bez poznania szczegółowych danych na ten moment nie można wyciągać szerszych wniosków.
Trzeci miesiąc epidemii
Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem w Polsce potwierdzono 4 marca, a pierwszy zgon pacjenta z COVID-19 osiem dni później. Maj był więc trzecim miesiącem epidemii w naszym kraju. Charakteryzował się głównie wysoką liczbą zakażeń w województwie śląskim i pojedynczymi gwałtownymi wzrostami liczby chorych w innych ogniskach, takich jak fabryka mebli w Wielkopolsce.
Pod koniec miesiąca, 27 maja, minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił, że "ogromna większość Polski już ma tendencję spadkową w przebiegu epidemii", a jedynymi województwami, które jeszcze jej nie osiągnęły, są śląskie, wielkopolskie i łódzkie. "Większość zachorowań dotyczy bardzo dużych ognisk, o których państwo słyszeliście, o ogniskach w kopalniach, o ogniskach w fabryce mebli" – wyjaśniał minister, niejako podsumowując przebieg epidemii w maju.
Łącznie na Śląsku w maju odnotowano 6 tys. nowych przypadków zakażeń, z których większość pochodziła z ognisk w kopalniach. Minister zdrowia zaznaczał jednak, że górnicy w większości przechodzą zakażenie bezobjawowo. Tym samym wysoka liczba zachorowań nie przełożyła się w tej grupie na gwałtowny wzrost zgonów wywołanych COVID-19. "To jest ewenement w skali tej epidemii", przyznał na antenie radia RMF FM Łukasz Szumowski.
W maju zmarło 420 pacjentów z koronawirusem, podczas gdy w kwietniu było ich 615. Jak przełożyło się to na łączną liczbę zgonów w zeszłym miesiącu?
Niewielka różnica
Przesłane nam dane Ministerstwa Cyfryzacji pokazują, że w maju 2020 w Polsce zmarły 33 562 osoby. To więcej niż rok wcześniej w tym samym miesiącu - różnica wynosi 333 zgony.
W rozmowie z Konkret24 wicedyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego prof. Bogdan Wojtyniak przyznał, że różnice tego rzędu "są na tyle nieduże, że można nawet rozważać wpływ czynników losowych". Zastrzegł również, że "zbyt wiele czynników mogło różnić tegoroczny maj od poprzedniego maja, aby można było na tym etapie wyciągać wnioski z takich danych" i zapewnił, że te kwestie będą badane w NIZP-PZH.
Maj ubogi w zjawiska zdrowotne
Słowa prof. Wojtyniaka potwierdza pracownik Centrum Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności NIZP-PZH Rafał Halik. - Właściwie te majowe dane nic nowego nam nie wniosły - komentuje specjalista zdrowia publicznego. - Trzeba brać poprawkę na to, że demograficznie się starzejemy i taka różnica może być tego efektem. Choć tutaj nawet wpływ mogła mieć liczba dni roboczych w miesiącu. Na przykład fakt, że inaczej aktualizowano bazę PESEL z powodu majówki - ocenia.
Halik zaznacza jednocześnie, że maj nie jest miesiącem charakterystycznym pod kątem zjawisk zdrowotnych. - Takim newralgicznym momentem jest chociażby lato, gdzie następuje zwyżka umieralności związana z falami upałów. Może to powodować na przykład powikłania sercowo-naczyniowe, a do tego dochodzą jeszcze udary – mówi ekspert. - Wtedy zobaczymy, jak system zdrowotny poradzi sobie z tą okolicznością - dodaje.
Tym bardziej, że służba zdrowia jest teraz przeorientowana na COVID-19. To - jak wskazuje ekspert - może powodować obniżoną czujność onkologiczną, zaniedbania terapii chorób przewlekłych i tym samym negatywnie wpływa na ogólną sytuację zdrowotną ludności, szczególnie u osób wymagających stałej opieki w starszej grupie wiekowej.
- Z tym, że jeśli to da o sobie znać, to odpowiednie dane pojawią się w drugiej połowie tego roku – dodaje Halik.
Sytuacja w województwach
Poza danymi zbiorczymi Ministerstwo Cyfryzacji przekazało także majowe statystyki zgonów z podziałem na poszczególne województwa. Tutaj również nie odnotowano znaczących zmian względem tego samego miesiąca poprzedniego roku.
Najwyższy wzrost wystąpił w województwie wielkopolskim, gdzie różnica wyniosła 152 osoby więcej niż rok wcześniej. Rokroczny najwyższy spadek zanotowano natomiast w województwie mazowieckim - zgonów było tam mniej o 85. W niektórych województwach - m.in. lubelskim, małopolskim czy śląskim - w maju 2020 statystyka zgonów jest gorsza niż w tym samym miesiącu w 2018 i 2019 roku.
Jak przekonywali eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24, takie wahnięcia są jednak zbyt małe, aby móc mówić o nich jako o skutkach większych zjawisk takich jak epidemia.
Za granicą maj lepszy niż kwiecień
Statystyki dotyczące łącznej liczby zgonów stają się o tyle ważniejsze w czasie epidemii, że mogą pokazać szerszy obraz sytuacji w danym kraju. Dzieje się tak, ponieważ zawierają się w nich także te zgony, które potencjalnie nie zostały zakwalifikowane jako wywołane chorobą, a mimo tego przyczyniła się ona do śmierci danej osoby w inny sposób.
Wykresy pokazujące odstępstwa tegorocznych liczb zgonów od przeciętnych wartości notowanych w ostatnich latach pokazują także, jak dużym obciążeniem dla systemów zdrowia najbardziej dotkniętych krajów okazał się koronawirus.
W naszym artykule dotyczącym liczby zgonów w pierwszych miesiącach tego roku przedstawiliśmy m.in. wykres z Hiszpanii, gdzie notowane w marcu i kwietniu wartości znacznie przekroczyły nawet najbardziej pesymistyczne scenariusze sporządzane na podstawie danych z ostatnich lat.
Obecnie sytuacja została tam już opanowana. Jak podaje hiszpański Instytut Zdrowia, "okres nadmiernej śmiertelności" związanej z epidemią, trwał tam od 13 marca do 22 maja. Również na wykresie przedstawionym przez instytut widać, że szczyt zgonów w tym kraju definitywnie już minął, a notowane w ostatnich tygodniach wartości mieszczą się w prognozowanym przez ekspertów zakresie.
Sytuacja ustabilizowała się także w Anglii i Walii, dla których tygodniowe dane dostarcza brytyjski Office for National Statistics. Tam również w okolicach 13. tygodnia roku (przełom marca i kwietnia) zaczęto notować zauważalną nadwyżkę zgonów, która swój szczyt osiągnęła w połowie kwietnia. Według najnowszych dostępnych danych w ostatnim tygodniu maja nadal umierało tam więcej osób niż rok wcześniej, ale tendencja była już wyraźnie spadkowa.
Epidemia trwa
Według danych Ministerstwa Zdrowia z 13 czerwca, w Polsce potwierdzono zakażenie koronawirusem u 29 017 osób, spośród których 1 237 zmarło. Najwięcej zakażonych jest na Śląsku, gdzie ogniskami są kopalnie. Łącznie do tej pory w województwie śląskim zdiagnozowano 10 682 zakażenia SARS-CoV-2. Tylko w sobotę 13 czerwca było to 209 nowych potwierdzonych przypadków. Tego dnia w całej Polsce było ich w sumie 440.
- Nie jesteśmy w stanie na ten moment przewidzieć, jak będzie przebiegać epidemia. Zwłaszcza, że pojawiają się miejscowe, nowe zachorowania i to w takich ilościach, że należy się obawiać, czy to nie rozprzestrzeni się na inne regiony Polski. Zwłaszcza, że zbliża się okres wypoczynku, zbliżają się wakacje - mówił we "Wstajesz i weekend" w TVN24 prezes Naczelnej Izby Lekarskiej profesor Andrzej Matyja. Dodał, że "lepiej być przygotowanym na drugą falę".
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Andrzej Grygiel / PAP