"Siła wszystkim. Prawo niczym". Prawnicy: listy poparcia do KRS powinny być ujawnione

Listy poparcia do nowej KRS nadal pozostają nieujawnione tvn24

Eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24, wskazują, że nie ma konfliktu pomiędzy RODO a ustawą o dostępie do informacji, więc prezes UODO nie ma podstaw do interwencji. Ostrzegają jednocześnie, że jest ona bardzo niebezpiecznym precedensem, który może rozmontować system dostępu do informacji publicznej w Polsce.

Sejm w marcu 2018 roku wybrał całkowicie nowy skład Krajowej Rady Sądownictwa. W KRS rozpoczęło pracę 15 sędziów. Kandydatów na członków KRS, zgodnie z nowelizacją ustawy o KRS, która weszła w życie w styczniu 2018 roku, mogło zgłosić 25 sędziów oraz grupa co najmniej dwóch tysięcy obywateli.

Do Sejmu trafiło 18 kandydatur. Z nich kluby parlamentarne wskazały 15: dziewięciu sędziów zaproponował PiS, a sześciu Kukiz'15.

Pierwsze posiedzenie nowej KRS
Pierwsze posiedzenie nowej KRSFakty TVN

Po złożeniu do Kancelarii Sejmu list poparcia, o ich ujawnienie zwrócili się politycy opozycji, organizacje pozarządowe oraz dziennikarze. Chcieli zweryfikować, czy kandydaci rzeczywiście otrzymali poparcie od 25 sędziów, czy kandydaci nie popierali się nawzajem, czy między popieranymi a popierającymi nie występowały relacje służbowe, bądź czy wśród popierających nie było sędziów pracujących w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Do tej pory nikt z żądających tych list nie zobaczył. Kancelaria Sejmu tłumaczyła, że nie może ich w zgodzie z prawem udostępnić. Powoływała się między innymi na ochronę danych osobowych sędziów, którzy podpisali się pod konkretnymi kandydaturami.

Pierwszy prawomocny wyrok

Kilka skarg na decyzję kancelarii trafiło do sądów administracyjnych. Posłanka Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz jako pierwsza uzyskała prawomocny wyrok sądowy w tej sprawie. Najpierw korzystne dla niej rozstrzygnięcie wydał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a następnie, po skardze Kancelarii Sejmu, Naczelny Sąd Administracyjny. Oba sądy bardzo wyraźnie stwierdziły, że imiona i nazwiska sędziów popierających innych sędziów - kandydatów do KRS - powinny być ujawnione, a Kancelaria Sejmu nie ma racji.

We wtorek mijał termin dla urzędników sejmowych, aby te dane ujawnić. Jednak z samego rana, Centrum Informacyjne Sejmu umieściło na swojej stronie komunikat, w którym zawiadomiło, że dzień wcześniej Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jan Nowak "wydał postanowienie zobowiązujące Kancelarię Sejmu do powstrzymania się od upublicznienia lub udostępnienia w jakiejkolwiek formie danych osobowych sędziów, zawartych w wykazach osób popierających zgłoszenia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa".

UODO zbada sprawę list poparcia do KRS. Na razie pozostają tajne
UODO zbada sprawę list poparcia do KRS. Na razie pozostają tajnetvn24

Sejmowi urzędnicy wskazali, że prezes bada sprawę zgodności z prawem polskim oraz europejskim procedury udostępnienia list poparcia kandydatów do KRS. W komunikacie można przeczytać też, że "postanowienie Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych zostało wydane w związku z postępowaniem wszczętym przez Prezesa z urzędu na podstawie nowej ustawy o ochronie danych osobowych, która weszła w życie 25 maja 2018 r. Tego samego dnia zaczęło też obowiązywać unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO)".

Do czasu ostatecznej decyzji szefa UODO, sejmowi urzędnicy nie udostępnią nikomu danych, pomimo tego, że został w tej sprawie wydany prawomocny wyrok sądowy, który jest wiążący dla wszystkich organów.

"Skarga osoby fizycznej"

We wtorek 30 lipca, komunikat w tej sprawie pojawił się też na stronie UODO. Poinformowano w nim, że 29 lipca zostały wszczęte dwa "postępowania wobec Kancelarii Sejmu w sprawie dotyczącej przetwarzania danych osobowych sędziów zawartych w wykazie sędziów popierających zgłoszenia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa" i że 'do czasu wydania decyzji kończących postępowania Prezes UODO wydał postanowienia zobowiązujące Kancelarię Sejmu do ograniczenia przetwarzania danych osobowych w wyżej wymienionych sprawach".

Powołano się na art. 70 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych, który mówi o tym, że "jeżeli w toku postępowania zostanie uprawdopodobnione, że przetwarzanie danych osobowych narusza przepisy o ochronie danych osobowych, a dalsze ich przetwarzanie może spowodować poważne i trudne do usunięcia skutki, Prezes Urzędu, w celu zapobieżenia tym skutkom, może, w drodze postanowienia, zobowiązać podmiot, któremu jest zarzucane naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych, do ograniczenia przetwarzania danych osobowych, wskazując dopuszczalny zakres tego przetwarzania".

Postanowienia są ostateczne. Stronie (stronami są w tym przypadku tylko Kancelaria Sejmu oraz osoba, która zgłosiła sprawę do UODO) przysługuje prawo wniesienia skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (choć już stołeczny WSA stwierdził, że dane można udostępnić), w terminie 30 dni od dnia ich doręczenia, za pośrednictwem Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

UODO poinformował, że postępowanie zainicjował "na podstawie skargi osoby fizycznej". Jak ustaliliśmy we wtorek, jest nią sędzia KRS dr Maciej Nawacki.

- Tak. To ja jestem autorem skargi wskazanym w komunikacie UODO jako osoba fizyczna - potwierdził prezes Nawacki w rozmowie z Konkret24. Sędzia złożył skargę ponieważ - jak argumentuje - w toczonym przed sądami administracyjnymi (WSA i NSA - red.) postępowaniu nie był uznany za stronę. Stronami była tylko Kancelaria Sejmu oraz osoby, które skarżyły jej decyzje odmawiające publikacji list.

UODO zbada sprawę list poparcia do KRS. Te mimo wyroku pozostają tajemnicą
UODO zbada sprawę list poparcia do KRS. Te mimo wyroku pozostają tajemnicątvn24

- Dowiedziałem się o skardze posłanki Gasiuk-Pihowicz na (odmowną - red.) decyzję Kancelarii Sejmu, gdy usłyszałem o czerwcowym prawomocnym wyroku NSA - mówi.

- To naruszenie konstytucyjnego porządku. Zawodowo zajmuję się ochroną danych osobowych i uważam, że w postępowaniu należałoby chociaż poinformować osoby, które pod listami się podpisały, że ich dane będą (przez Kancelarię Sejmu - red.) przetwarzane - mówi Nawacki i podkreśla, że skargę złożył, aby PUODO rozstrzygnął tę kwestię. - Uważam, że jakby nie zareagował, to złamałby prawo - mówi.

Przyznał też w rozmowie z Konkret24, że podpisał się pod swoją kandydaturą do KRS.

"PUODO miał obowiązek"

We wtorek Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości w "Faktach po Faktach" przytaczał ten sam przepis, na jaki powołał się prezes UODO.

- Są osoby, które podpisały listy mając pewne gwarancje prawne i prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych ma obowiązek wszcząć postępowanie - mówił.

Wiceminister Kaleta stwierdził też, że postępowanie PUODO dotyczy tego, czego nie było w zakresie postępowania o dostępie do informacji publicznej.

Sąd: "nie ma konfliktu pomiędzy RODO a ustawą o dostępie do informacji"

Od 2001 roku w Polsce obowiązuje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Jej celem jest zapewnienie możliwości kontroli działania organów administracji publicznej oraz wydatkowania środków publicznych. Każdemu obywatelowi przysługuje prawo do pytania urzędników o sprawy publiczne, w tym o finanse.

Z kolei od 25 maja 2018 roku w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej obowiązuje rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Dokument traktuje ochronę danych osobowych jako jedno z tzw. praw podstawowych. Chodzi tu przede wszystkim o zakres możliwości przetwarzania tych danych. Jedną z naczelnych zasad wynikających z treści RODO jest zasada minimalizacji danych, która wskazuje, że dane osobowe powinny być adekwatne, stosowne oraz ograniczone do tego, co niezbędne do celów, w których są przetwarzane.

Ustawa o dostępie do informacji stawia na jawność, RODO chroni prywatność. Odmienne cele obu regulacji mogą prowadzić do konfliktów. Jednak art. 86 rozporządzenia RODO wskazuje, że "dane osobowe zawarte w dokumentach urzędowych, które posiada organ lub podmiot publiczny lub podmiot prywatny w celu wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym, mogą zostać przez ten organ lub podmiot ujawnione zgodnie z prawem Unii lub prawem państwa członkowskiego". Wynika z tego, że nie można zasłaniać się RODO, jeśli w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej odmawia się ujawnienia informacji.

"Jestem ministrem rządu, nie wypada mi oceniać". Politycy PiS o niewykonanym wyroku
"Jestem ministrem rządu, nie wypada mi oceniać". Politycy PiS o niewykonanym wyrokutvn24

"To było od początku jawne"

W styczniu, w rozmowie z Konkret24 adwokat Paweł Litwiński, przy okazji sprawy jawności wysokości zarobków w Narodowym Banku Polskim wskazywał, że wypowiadały się w ten sposób już polskie sądy administracyjne.

- Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku w sierpniu 2018 roku (SAB/Gd 62/18 - red.) w precedensowym wyroku dotyczącym RODO wskazał wprost, że nie ma konfliktu pomiędzy RODO a ustawą o dostępie do informacji. Sąd orzekł, że przepisy rozporządzenia nie wyłączają stosowania przepisów ustawy - mówił wówczas.

Powtarza to również teraz.

- Między RODO a ustawą o dostępie do informacji nie ma styku. Jeśli dwie instancje stwierdziły, że informację trzeba udostępnić, to kończy to sprawę. Prezes PUODO nie ma możliwości zakwestionowania tego. Nie ma takich kompetencji - stwierdza.

Podkreśla że RODO wyraźnie wskazuje, że nie ma zastosowania tam, gdzie kompetencje ma kraj członkowski i Unia Europejska. - Jeśli chodzi o dostęp do informacji, to polski Sejm uchwalił odpowiednią ustawę, więc tutaj nie stosujemy RODO - dodaje.

Paweł Litwiński zwraca jednak uwagę, że "gdy zbierano podpisy pod kandydaturami, osoby, które się podpisywały, były święcie przekonane, że ich dane osobowe nigdy nie ujrzą światła dziennego". - Po wyroku NSA mogły poczuć się troszeczkę oszukane. Być może nie złożyłyby tych podpisów, gdyby wiedziały, że sprawa będzie jawna - zastanawia się.

Jak wskazuje, sędzia Nawacki zarzuca, że nikt z urzędników nie poinformował go o możliwości przetwarzania jego danych, a także, że jego podpis - jak i pozostałych osób - miał służyć tylko do przeprowadzenia procedury wyboru członków KRS, a nie miał być udostępniany opinii publicznej.

- Tyle, że imiona i nazwiska podpisujących się sędziów były od samego początku informacją publiczną, podlegającą udostępnieniu - ocenia adwokat.

RPO włącza się do sprawy list KRS. "NSA przesądził"
RPO włącza się do sprawy list KRS. "NSA przesądził"Katarzyna Skalska | Fakty w Południe

"Siła wszystkim. Prawo niczym"

- W mojej ocenie ta sprawa jest bardzo prosta. W ogóle nie byłem zaskoczony wyrokami sądów (administracyjnych - red.). To było oczywiste - ocenia w rozmowie z Konkret24 Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy fundacji ePaństwo.

Jego zdaniem, interwencja prezesa UODO to bardzo niebezpieczny precedens, który może rozmontować system dostępu do informacji publicznej w Polsce. - Wychodzi na to, że prawo jest niczym, a siła wszystkim. Ta sprawa pokazuje, że jeśli władza jest bardzo zdeterminowana, żeby coś ukryć, to będzie robić wszystko, nawet ryzykując w oczach opinii publicznej ośmieszenie - mówi.

W jego ocenie, prezes UODO w ogóle nie powinien interweniować w tej sprawie. Nawet bez rozstrzygnięć sądowych.

- Nie widzę tu uprawdopodobnienia, żeby doszło do naruszenia ochrony danych osobowych osób, które się podpisały pod listami poparcia - podkreśla w rozmowie z nami.

Szef KRS: jestem zdziwiony, że w tym kierunku się to rozwinęło

Odnosząc się do tej sprawy w rozmowie z PAP, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Leszek Mazur wyraził zdziwienie, że "prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych chce zająć się kwestią udostępnienia list poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa". - Zawsze wydawało mi się, że jeśli jest orzeczenie sądowe, to ono kończy sprawę. Trudno mi założyć, że w długotrwałej procedurze sądowej przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, a później przed Naczelnym Sądem Administracyjnym nie zbadano kwestii jawności tych list w kontekście ochrony danych osobowych - zaznaczył Mazur.

- Jestem zdziwiony, że w tym kierunku się to rozwinęło, bo wydawało mi się, że orzeczenie NSA kończy sprawę, natomiast tu rozpoczynamy kolejny etap. Jestem też zdziwiony, że występuje jeszcze jakiś etap badania tej sprawy po orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego - dodał.

W ocenie przewodniczącego KRS w obecnej sytuacji należy jednak poczekać na ostateczną decyzję prezesa UODO. - Wydaje się, że jeśli prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych widzi tu swoje kompetencje, to procedura ta powinna być spokojnie doprowadzona do końca. Myślę, że teraz trzeba już poczekać na decyzję prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych w tej sprawie - oświadczył sędzia Mazur.

"Wysokie kary"

W rozmowie z Konkret24 rzecznik prasowy KRS, sędzia Maciej Mitera mówi, że "chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby PUODO zbadał tę sprawę. - Mamy wprawdzie prawomocny wyrok sądu, ale myślę, że PUODO jest zobligowane przepisami do działania. Mamy przecież w rozporządzeniu RODO przewidziane bardzo wysokie kary, gdy ktoś udostępni bezprawnie czyjeś dane osobowe - stwierdza.

Za naruszenie przepisów unijnego rozporządzenia administrator danych osobowych może otrzymać karę pieniężną nawet do 10 mln euro, a w niektórych przypadkach ta kwota rośnie do 20 mln euro.

Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Tomasz Gzell/PAP

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Posłowie i senatorowie PiS mieli wpłacać na partię minimum tysiąc złotych miesięcznie, europosłowie PiS - minimum pięć tysięcy. Tak zarządził Jarosław Kaczyński, gdy PiS nie dostał części subwencji. Konkret24 pozyskał rejestr wszystkich wpłat dla tej partii za 2024 rok. Oto kto wpłacił najwięcej, a kto w ogóle.

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Źródło:
TVN24+

Po śmierci papieża Franciszka i ogłoszeniu żałoby narodowej internauci przekonują, jakoby po 1945 roku tylko raz "po śmierci obcokrajowca" władze naszego państwa tak zdecydowały. Ale to nie jest prawda.

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Źródło:
Konkret24

Czy Grzegorz Braun ma szansę na poparcie zapewniające mu wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich? Taki scenariusz sugeruje sondaż, który miał zostać wykonany przez znany ośrodek badania opinii publicznej. Lecz ta sondażownia nigdy czegoś takiego nie opublikowała.

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń notuje w sieci nagranie przedstawiające grupę osób idących nocą z walizkami przez miasto. Zostało opublikowane, by zwrócić uwagę na pewien problem mieszkańców - tymczasem internauci wykorzystują je do hejtu na cudzoziemców i migrantów. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

Źródło:
Konkret24

Do szpitala w Oleśnicy europoseł i poseł przybyli z "interwencją poselską" w celu "obywatelskiego zatrzymania" lekarki. Tak przynajmniej tłumaczyli się Grzegorz Braun i Roman Fritz. Jednak politycy powołali się na przepisy, które ich zachowania nie dotyczą. Wyjaśniamy, dlaczego przekroczyli uprawnienia.

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Źródło:
Konkret24

Według popularnego w sieci przekazu dopiero po zmianie prezydenta USA - czyli po powrocie na to stanowisko Donalda Trumpa - w Nowym Jorku mogła się odbyć procesja wielkanocna. Dowodem ma być opublikowane wideo. Tylko że nie ma ono nic wspólnego z Wielkanocą.

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

Czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia spowodował wypadek samochodowy i wjechał w ogrodzenie? Na podstawie pewnego nagrania twierdzi tak wielu internautów, według części z nich - polityk musiał być pod wpływem alkoholu. Ale Hołownia w żadnym takim zdarzeniu nie brał udziału. Jego sztab wyborczy zaprzecza, a my wyjaśniamy ten przekaz.

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Źródło:
Konkret24

Teksty z trzynastu polskich serwisów informacyjnych wykorzystano w kolejnej fazie operacji wpływu prowadzonej przez rosyjski ośrodek dezinformacji. W specjalnie tworzonych postach linkowano do artykułów, które zawierały treści przydatne Kremlowi. A potem w ruch szły boty.

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Źródło:
Konkret24

Internauci zachwycają się postawą pilota, który rzekomo złamał procedury, by ratować ludzkie życie. Chodzi o o popularne nagranie z momentu lądowania samolotu, które krąży w sieci - także polskiej. Historia jest fascynująca, lecz nieprawdziwa.

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

Źródło:
Konkret24

Donald Trump nie wysłał własnego samolotu po 200 żołnierzy, którzy utknęli na Florydzie. A publikowane nagrania z wypadku księżnej Diany nie zawsze pokazują to zdarzenie. Wytworzenie zbiorowej fałszywej pamięci - zwanej efektem Mandeli - to jeden z celów ośrodków dezinformacji. Fake newsy wspomagają ten mechanizm.

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Źródło:
Konkret24

W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny forsują przekaz wymierzony w cudzoziemców przebywających w Polsce. Teraz wykorzystują do niego zdjęcie z Nadarzyna, publikując je z fałszywym komentarzem.

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

Źródło:
Konkret24

Komentując słowa Donalda Tuska o repolonizacji, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że jej przykładem była fuzja Orlenu i Lotosu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci są jednak innego zdania.

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

Krytykując obecny rząd, opozycja opowiada o "narodowym programie rozbrajania" Polski, twierdząc, że nie są realizowane wcześniej zawarte kontrakty na uzbrojenie. Jarosław Kaczyński jako dowód wskazuje zakup wyrzutni Himars i Chunmoo. Nie ma racji.

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Źródło:
Konkret24

Straszenie Ukraińcami i nastawianie Polaków negatywnie do uchodźców zza wschodniej granicy - to cel rozpowszechnianego przez działaczy Konfederacji i Ruchu Narodowego przekazu. Jest on fałszywy, a powstał na podstawie tekstu jednego z ukraińskich serwisów.

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Źródło:
Konkret24

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Źródło:
Konkret24

Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego wywołały dyskusję na temat faktycznej daty koronacji pierwszego króla Polski i udziału w niej niemieckiego cesarza. Wyjaśniamy, skąd rozbieżność dat.

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Źródło:
Konkret24

Konfederacja opowiada, że na podstawie wydawanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców można stwierdzić, że Donald Tusk "sprowadza rocznie do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów". To jednak manipulacja: pozwolenie na pracę nie znaczy "sprowadzenia" do Polski.

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki ogłosił, że jako prezydent zrobi wszystko, by "to Polacy mieli pierwszeństwo w korzystaniu z polskiej służby zdrowia". Szef jego sztabu wyborczego przekonuje, że kandydat PiS podał już wcześniej szczegóły swojego kontrowersyjnego pomysłu - to nieprawda.

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Źródło:
Konkret24

Niemcy "podrzucili", "przerzucili" do Polski "dziewięć tysięcy nielegalnych migrantów" - powtarzają od dłuższego czasu politycy Konfederacji i PiS. Choć ta liczba pochodzi z niemieckich statystyk, taki przekaz jest manipulacją i grą na emocjach mającą wzbudzać niepokój w społeczeństwie. Bo wcale nie chodzi głównie o przybyszy z Afryki czy Azji. Wyjaśniamy.

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

Źródło:
Konkret24

W kampanii prezydenckiej politycy PiS punktują kandydata PO Rafała Trzaskowskiego za to, że "nie jest szczery". Bo Warszawa przystąpiła do organizacji C40 Cities, a to - według nich - pociąga za sobą szereg limitów i zakazów, o których Trzaskowski w kampanii nie mówi. Jak jest naprawdę?

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

Źródło:
Konkret24

Internauci kpią, że Magdalena Biejat "z geografii nie jest dobra", ponieważ jako państwo wymieniła Frankfurt. Nagranie, które ma tego dowodzić, zostało jednak przycięte, a wypowiedź kandydatki na prezydenta wyrwana z kontekstu.

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński spotyka się ostatnio z sympatykami PiS, zachęcając do głosowania na Karola Nawrockiego. Obiecuje, że będzie on najlepszym prezydentem na trudne czasy, bo obecny rząd już doprowadził do tego, "żeśmy się cofnęli" w rozwoju kraju. Na dowód przytacza statystyki - ale błędnie.

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Czy ogórki mogą się stać tematem publicznej debaty w kampanii prezydenckiej? Owszem, jeśli dzięki temu można zarzucić konkurentowi hipokryzję. Po tym, jak Rafał Trzaskowski zachwalał na wiecu ogórki pewnego polskiego producenta, oponenci przekonują, że te ogórki "wyprodukowano w Niemczech". Firma, która stała się ofiarą politycznego sporu, wyjaśnia.

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Miało być spełnienie obietnicy, wyszło rozwiązanie, którego skutki budzą wątpliwości. Choć niektórzy politycy koalicji przekonują, że zmiana składki zdrowotnej dla przedsiębiorców to realizacja jednego ze 100 konkretów czy punktu umowy koalicyjnej. Rzeczywistość wyraźnie rozmija się z deklaracjami.

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

"Warszawa, Ursynów" - z takim opisem krąży w polskiej sieci nagranie pokazujące tłum muzułmanów modlących się obok jakiegoś osiedla. To jednak inne miasto.

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Źródło:
Konkret24

Nagłaśniany przez polityków prawicy przekaz, że rząd planuje otworzyć w Czerwonym Borze ośrodek dla "nielegalnych imigrantów", zamiast tworzyć tam planowaną jednostkę wojskową, jest nie tylko nieprawdziwy - to niebezpieczna gra na emocjach. To, do czego prowadzi, pokazały wydarzenia z niedzieli.

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Źródło:
Konkret24