Od "operacji specjalnej" do "wojny ojczyźnianej". Ewolucja kremlowskiej propagandy

Źródło:
Konkret24
Dr hab. Legucka: reżim putinowski nie czuje się pokonany
Dr hab. Legucka: reżim putinowski nie czuje się pokonanyTVN24
wideo 2/4
Dr hab. Legucka: reżim putinowski nie czuje się pokonanyTVN24

Przez rok od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę wiele się zmieniło w rosyjskiej propagandzie. Na początku w Rosji umniejszano znaczenie ataku na sąsiedni kraj. Po ogłoszeniu częściowej mobilizacji przekonywano, że to wojna z Zachodem o istnienie ojczyzny. Teraz informuje się już społeczeństwo o "wielkiej wojnie ojczyźnianej".

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

W nocy z 23 na 24 lutego 2022 roku Władimir Putin wygłosił przemówienie, w którym poinformował, że wydał rozkaz rozpoczęcia "specjalnej operacji wojskowej" w Donbasie. Kiedy emitowano je w mediach, rosyjskie samoloty już bombardowały ukraińskie lotniska, a rosyjscy żołnierze wkraczali na terytorium Ukrainy, nie tylko do Donbasu. W ten sposób zaczęła się wojna, która trwa już dokładnie rok.

Przemówienie Putina było nie tylko oficjalnym ogłoszeniem inwazji na Ukrainę, ale nadało ton rosyjskiej propagandzie w pierwszych miesiącach wojny. Od tamtego czasu wiele zmieniło się jednak nie tylko na froncie, ale i w samym sposobie opowiadania Rosjanom o "specjalnej operacji wojskowej", która nawet w ustach rosyjskich polityków bywała już "wojną". W rocznicę rozpoczęcia rosyjskiej inwazji pokazujemy, jak ewoluowała kremlowska propaganda i dlaczego była zmuszona do takich zmian.

"Specjalna operacja wojskowa" i brak ataków na cywilów

Bezpośrednio przed rozpoczęciem rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę Władimir Putin wygłosił dwa przemówienia: 21 lutego 2022 uzasadniał uznanie przez Rosję niepodległości tzw. republik ludowych - donieckiej i ługańskiej, a w nocy z 23 na 24 lutego 2022 tłumaczył, dlaczego Rosja została rzekomo zmuszona do wkroczenia na terytorium Ukrainy. W obu przypadkach argumentacja była bardzo podobna, a dodatkowo stała się podstawą rosyjskiej propagandy w pierwszych tygodniach i miesiącach wojny.

Putin mówił: "Zdecydowałem się przeprowadzić specjalną operację wojskową. Jej celem jest ochrona ludzi, którzy przez osiem lat byli ofiarami zastraszania i ludobójstwa ze strony kijowskiego reżimu. W tym celu będziemy dążyć do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy oraz postawienia przed sądem tych, którzy popełnili liczne krwawe zbrodnie na ludności cywilnej, w tym na obywatelach Federacji Rosyjskiej".

Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji militarnej w ukraińskim Donbasie
Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji militarnej w ukraińskim DonbasieTVN24

Szczegółowa argumentacja Putina brzmiała następująco: to Ukraina była agresorem i "planowała zorganizować blitzkrieg w Donbasie". Zagrożone miało być nie tylko życie Rosjan w Donbasie, ale też ich rosyjska tożsamość. Padły oskarżenia o "agresywną rusofobię i neonazizm" społeczeństwa ukraińskiego. Sam neonazizm miał nawet zostać "wyniesiony do rangi państwowej" po "wspieranym przez Zachód zamachu stanu", czyli zmianie władzy po Euromajdanie w 2014 roku. Drugim agresorem naturalnie jawiło się NATO. "Teraz, gdy NATO rozszerza się na wschód, sytuacja naszego kraju z roku na rok staje się coraz bardziej niebezpieczna" - mówił rosyjski prezydent.

Ten kierowany do Rosjan przekaz można jednak uznać za celowo złagodzony: w oficjalnej propagandzie Rosja nie zaatakowała Ukrainy, a jedynie rozpoczęła "specjalną operację wojskową" na wschodzie kraju w celu obrony rosyjskojęzycznej ludności cywilnej przez ukraińskim reżimem. Co więcej, Putin fałszywie zapewnił, że "nasze plany nie obejmują okupacji terytoriów ukraińskich".

Ten przekaz zaczęto powielać w państwowej propagandzie. Rosyjska telewizja państwowa starała się nie nadawać rosyjskim działaniom w Ukrainie zbyt dużej rangi. W pierwszych dniach inwazji informowano przede wszystkim o ukraińskich żołnierzach, którzy przykładowo mieli "chować się za ludnością cywilną". Jednocześnie cały czas zapewniano, że rosyjska wojska atakują jedynie cele wojskowe za pomocą "precyzyjnej amunicji". Za każdym razem, kiedy światowe media informowały o atakach Rosjan na ludność cywilną, propaganda starała się znaleźć dowody na to, że w rzeczywistości była to ukraińska prowokacja. Najbardziej znane przykłady takiej dezinformacji to zaprzeczanie rosyjskiej odpowiedzialności za zbombardowanie teatru w Mariupolu i masakrę ludności cywilnej w Irpieniu i Buczy.

Najważniejsze było jednak unikanie słowa "wojna" w oficjalnych komunikatach i propagandzie. Zarówno czołowi propagandyści, pracownicy państwowych mediów i politycy trzymali się terminu "specjalna operacja wojskowa". Głównym celem tej nowomowy miało być zamazywanie obrazu pełnoskalowej inwazji, którą Rosja od początku kwietnia, po porażce w walce o Kijów, zawęziła do południowo-wschodniej Ukrainy.

Zaprzeczanie faktom w sześciu językach. Tak działa rosyjska dezinformacja >>>

Kontrofensywa, mobilizacja i "wojna"

Niepowodzenie w założeniu szybkiej "specjalnej operacji wojskowej" pociągnęło za sobą tak duże zmiany na froncie, że wymogły one zmiany w oficjalnej propagandzie. We wrześniu Ukraińcy rozpoczęli kontrofensywę, która doprowadziła m.in. do odbicia Chersonia spod okupacji, a pod koniec miesiąca Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację", która docelowo miała objąć nawet 300 tys. poborowych. Był to ważny moment w wojennej propagandzie Kremla, ponieważ coraz trudniej było ukrywać przed Rosjanami zakres rosyjskich działań w Ukrainie i przede wszystkim skalę zgonów wśród żołnierzy nazywanych już wtedy "obrońcami", w domyśle: "obrońcami ojczyzny".

W ostatnich miesiącach 2022 roku w rosyjskich mediach zaczęto miejscami nawet poruszać temat tabu, czyli potencjalną możliwą porażkę w Ukrainie. Oczywiście rozważano ją w odpowiednim kontekście, który miał zachęcić Rosjan do mobilizacji: zaczęto mówić o konieczności walki o przyszłość Rosji. Kilkudniowa "specjalna operacja specjalna" stała się wojną obronną o przetrwanie ojczyzny.

Samo zakazane słowo "wojna" na przełomie 2022 i 2023 roku padło zresztą z ust samego Władimira Putina. Prezydent Rosji użył go 21 grudnia 2022 w czasie konferencji prasowej z udziałem dziennikarzy akredytowanych na Kremlu. "Naszym celem jest zakończenie tej wojny i będziemy do tego dążyć" - powiedział Putin, dodając, że "Rosja nie odmawia negocjacji pokojowych z Ukrainą". Na początku roku o "wojnie" można było przeczytać też np. we wpisach rosyjskich polityków w mediach społecznościowych. "Sama decyzja Paryża o przekazaniu Ukrainie bojowych wozów piechoty nie zmieni biegu wojny" - napisał 7 stycznia 2023 na Telegramie rosyjski senator Aleksiej Puszkow.

Słowo "wojna" zaczęło się też pojawiać na antenie państwowej telewizji, choć tylko w wypowiedziach niektórych nagrywanych Rosjan. Najważniejsi pracownicy telewizji do dziś trzymają się terminu "specjalna operacja wojskowa".

Dowiedz się, jak rozpoznać fałszywe narracje o wojnie w Ukrainie

"Już nie hybrydowa, a prawie prawdziwa" wojna z Zachodem

Narracja na temat wojny obronnej o przetrwanie ojczyzny potrzebowała jednak jasno nakreślonego wroga, agresora. Wraz z kolejnymi dostawami zachodniego sprzętu na Ukrainę propaganda zaczęła więc tworzyć spójny obraz, w którym "specjalna operacja wojskowa" przeciw ukraińskiemu reżimowi stawała się powoli wojną z całym światem zachodnim.

Oczywiście obraz NATO jako agresora był obecny w rosyjskiej propagandzie już wcześniej: nawet nie tyle od początku wojny, co na długo przed jej rozpoczęciem. Jasny sygnał do zaostrzenia tej narracji dał jednak 22 stycznia 2023 minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który podczas wizyty w Republice Południowej Afryki stwierdził, że "kiedy mówimy o tym, co dzieje się w Ukrainie - to jest tam wojna. Już nie hybrydowa, a prawie prawdziwa, którą Zachód od dawna planował przeciw Rosji". Jego zdaniem celem Zachodu jest "zniszczenie wszystkiego, co rosyjskie - od języka po kulturę - co było na Ukrainie od stuleci i zakaz mówienia ludziom w rodzinnym języku".

"Wielka wojna ojczyźniana"

Od tego momentu przekaz o wojnie Rosji z Zachodem lub z NATO prowadzonej na terenie Ukrainy stawał się coraz popularniejszy, a jednocześnie coraz mocniejszy. Pojawiła się także nowa oś narracyjna: wydarzenia na Ukrainę coraz częściej zaczęto porównywać do "wielkiej wojny ojczyźnianej". Tym terminem w Rosji określa się II wojnę światową, która dla Rosjan oznacza walkę z III Rzeszą po jej ataku na ZSRR w 1941 roku.

Przejście od "specjalnej operacji wojskowej" do "wielkiej wojny ojczyźnianej" w rosyjskiej propagandzie ma jeden cel: przekonać Rosjan, że walka w Ukrainie jest sprawą całego narodu i nie powiedzie się bez ogromnej mobilizacji społecznej. Propaganda przekonuje, że podobnie jak w XX wieku wysiłek wszystkich mieszkańców ZSRR pozwolił pokonać hitlerowskie Niemcy, tak i teraz tylko pełne oddanie sprawie, chociażby poprzez zgodę na pobór członków swoich rodzin czy zgodę na przestawienie gospodarki na tory wojenne, może przynieść zwycięstwo. Jedynym zadaniem propagandzistów była zmiana przeciwnika: Niemcy są już nim tylko jako jeden z członków NATO, ale na pierwszy plan wysunięto Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, które w czasie II wojny światowej walczyły razem z ZSRR.

Te zasadniczą zmianę rosyjskiej propagandy zauważył m.in. amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). W raporcie z 18 stycznia 2023 przeanalizowano wystąpienie Władimira Putina z okazji rocznicy przerwania blokady Leningradu w 1943 roku. Obchody związane z II wojną światową stały się dla rosyjskiej prezydenta dobrą okazją, żeby jasno sformułować nowe wytyczne dla rosyjskiej propagandy. "Putin powiedział, że siły radzieckie przerwały 'ludobójstwo Leningradu' nazistowskich Niemiec i porównał to z tym, jak współczesna Rosja walczy z 'ukraińskimi neonazistami' w Donbasie" - pisali analitycy ISW. "Celem jest zwiększenie poparcia dla przedłużającej się wojny"- dodali.

Zaproponowana przez Putina nowa narracja została przechwycona przez rosyjskie media. Jej najnowszym paliwem stały się dostawy niemieckich czołgów leopard zaoferowane Ukrainie przez szereg państw zachodnich, w tym same Niemcy. W szeregu programów publicystycznych rosyjskiej telewizji, prowadzonych przez czołowych propagandzistów (przede wszystkim Władimira Sołowjowa) od razu po ogłoszeniu tej decyzji zaczęto głosić, że po niemal 100 latach "niemieckie" lub "nazistowskie" czołgi będą walczyć z rosyjskimi "obrońcami".

W tym sensie po roku trwania rosyjskiej inwazji propaganda zatoczyła koło, czyli powróciła do straszenia i mobilizowania Rosjan nazistami, przed którymi przyszło się im bronić. Nie są to już jednak wyłącznie sami Ukraińcy, a wszystkie kraje natowskie, które zdecydowały się wspierać militarnie Ukrainę, m.in. wysyłając jej czołgi niemieckiej produkcji. Przede wszystkim nie jest to już "specjalna operacja wojskowa", którą można skończyć w kilka dni przy pomocy regularnej rosyjskiej armii. To "wielka wojna ojczyźniana", której powodzenie zależy od wszystkich Rosjan.

Jest też "ojczyźniana" w tym sensie, że od jej wyniku ma zależeć przyszłość rosyjskiej ojczyzny. Wprost powiedział to Władimir Putin w swoim wystąpieniu przed Zgromadzeniem Narodowym 21 lutego 2023: "Elity Zachodu nie ukrywają swojego celu: zadać, jak mówią wprost, strategiczną klęskę Rosji. Co to dla nas znaczy? Oznacza to koniec z nami raz na zawsze, czyli zamiar przeniesienia lokalnego konfliktu w fazę globalnej konfrontacji. Tak to wszystko rozumiemy i odpowiednio zareagujemy, bo w tym przypadku mówimy o istnieniu naszego kraju".

Czytaj w Konkret24: Trendy w dezinformacji w 2022 roku

Autorka/Autor:Michał Istel

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Wobec trwającej dyskusji prezydent Andrzej Duda miał zachęcać do ponownego przeliczenia głosów w wyborach - tak wynika z cytatu rozsyłanego obecnie w mediach społecznościowych. Pokazujemy, kiedy prezydent wypowiedział te słowa i jak dokładnie brzmiały.

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

W sieci rozpowszechniany jest przekaz, jakoby biskup Jerzy Mazur miał potępić zgwałcone kobiety, które zażyły tabletkę "dzień po". Nie ma dowodów, że duchowny wypowiedział słowa, które mu się przypisuje. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem tego cytatu.

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego wynika, że liczba zarejestrowanych protestów wyborczych rośnie z dnia na dzień. Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24

Według europosłanki KO Marty Wcisło możemy się pochwalić najniższą inflacją w Europie. Ale według europosła PiS Michała Dworczyka Polska ma jeden z najgorszych wyników w UE. Kto ma rację? Dane pokazują, jak narracje polityków z dwóch obozów rozjeżdżają się z rzeczywistością.

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Źródło:
Konkret24

Ataki Izraela na Iran oraz te odwetowe spowodowały, że w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć i nagrań mających dokumentować ten konflikt. Są prawdziwym poligonem dla ludzkiej inteligencji - bo wiele z nich zostało wygenerowanych przez tę sztuczną. Która wygra w tej wojnie na fake newsy?

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

Źródło:
Konkret24

Europoseł Michał Szczerba przekonuje, że protest wyborczy sztabu Rafała Trzaskowskiego jest zasadny. Między innymi dlatego, że na ponad stu tysiącach kart do głosowania postawiono dwa znaki "x". Według Szczerby to "gigantyczna liczba".

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

Źródło:
Konkret24