Trendy w dezinformacji 2022 roku. Nowe fronty wojny

Źródło:
Konkret24
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainie
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainietvn24
wideo 2/4
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainietvn24

Choć kremlowska machina propagandowa była od dawna już rozkręcona, inwazja na Ukrainę dodała jej paliwa i otworzyła nowe fronty w wojnie informacyjnej. W 2022 roku obserwowaliśmy więc wysyp polskojęzycznych kanałów na Telegramie, przemianę antyszczepionkowców w prorosyjskich propagandzistów czy generowanie nowego "wroga", którym stał się ukraiński uchodźca. Niestety, udział w tej rozgrywce po stronie Kremla brali też polscy politycy.

Blisko 15 tys. przekazów prokremlowskiej dezinformacji zebrał i zweryfikował od 2015 roku unijny zespół East StratCom Task Force, który swoje materiały publikuje na portalu EUvsDisinfo. Ponad 1 tys. zweryfikowanych przekazów dotyczyło Polski - ponad 140 ukazało się w internecie w 2022 roku. A to jedynie kropla w morzu tego, co rzeczywiście można było znaleźć w sieci po tym, jak 24 lutego Rosja napadła na Ukrainę. Po dwóch latach dominacji tematów związanych z pandemią i szczepionkami na COVID-19 przestrzeń internetową - jeśli chodzi o przekazy fałszywe i dezinformacyjne - zagarnęły bowiem tematy związane z Ukrainą i państwami, które wsparły ją w wojnie z Rosją. To były główne cele prokremlowskich przekazów, które dotyczyły zarówno polityki i geopolityki, jak też socjologii czy psychologii.

W dezinformacyjnej wojnie Rosja otwierała coraz to nowe fronty. Wiele narracji powtarzało się z poprzednich lat; niektóre zmodyfikowano - np. zamiast migrantów z granicy polsko-białoruskiej "bohaterami" przekazów stali się uchodźcy wojenni z Ukrainy, a nasilone w 2021 roku lobbowanie polskiego segmentu platformy Telegram skutkowało w 2022 roku uczynieniem z niej jednego z istotnych kanałów komunikacji z polskimi internautami.

Prezentujemy nowe zjawiska i trendy w dezinformacji, które można było zaobserwować w 2022 roku w przestrzeni publicznej.

Konta wcześniej antyszczepionkowe sieją propagandę Kremla

Już w pierwszych tygodniach rosyjskiej agresji na Ukrainę uważni obserwatorzy internetu zauważyli, że na kontach w mediach społecznościowych znanych wcześniej z publikowania treści antypandemicznych czy antyszczepionkowych zaczęły się pojawiać przekazy powielające prokremlowską narrację o wojnie w Ukrainie. W Konkret24 już na początku kwietnia 2022 opublikowaliśmy wyniki naszej analizy kont na Twitterze, które kilka tygodni wcześniej robiły zasięgi dzięki antyszczepionkowym treściom, a po 24 lutego czyniły to samo dzięki antyukraińskiej i prorosyjskiej narracji wojennej.

Przykładowy blog, w którym pojawił się innych rodzaj treści po 24 lutego 2022 roku Legaartis.pl

Ta wręcz automatyczna zmiana tematyki postów na wielu profilach była analizowana przez różne ośrodki. Potwierdził ją m.in. Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych (IBiMS). Z jego danych wynikało, że aż 9 na 10 kont w mediach społecznościowych, które 21–22 lutego uaktywniły się w prorosyjskiej propagandzie na temat Ukrainy, wcześniej szerzyło treści antyszczepionkowe. Michał Fedorowicz, prezes instytutu, tłumaczył w "Rzeczpospolitej": "W przestrzeni mediów społecznościowych i szerzej polskiego internetu identyfikowaliśmy trzy grupy, których część członków otwarcie wspiera działania rosyjskie na terytorium Ukrainy. Te grupy wcześniej bardzo aktywnie siały dezinformację na temat polskich firm, polskich produktów, stosunków Federacji Rosyjskiej z polskim rządem, a przede wszystkim skuteczności szczepień i rozmiarów pandemii. Popierały też działania reżimu Łukaszenki w stosunku do białoruskiej opozycji. Dziś w sposób naturalny przeszły więc do dezinformowania społeczeństwa na temat konfliktu za wschodnią granicą i siania paniki".

Analizę o przemianie tematycznej kont opublikowały również tygodnik "Polityka" oraz portale OKO.press i Frontstory.pl. Ten ostatni serwis zwracał uwagę, że od początku wojny profile te szerzyły "treści zniechęcające do pomocy uchodźcom, najczęściej w formie niepotwierdzonych anegdot i amatorskich relacji". Niektóre z tych przekazów publikowano na profilach związanych z Konfederacją czy na koncie posła Grzegorza Brauna. Wśród kont aktywnych w takiej działalności Frontstory.pl wymieniał np. fejsbukowy profil Rebel24, konto Narodowy Lublin czy telegramową grupę Strażnicy Wolności.

Uderzanie w relacje polsko-ukraińskie, próby antagonizowania obu państw

Od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie społeczność międzynarodowa - w tym silnie Polska - wspiera ją w walce z agresorem. Dlatego rosyjska propaganda wymierzona jest szczególnie w relacje Polski z Ukrainą. W tej dezinformacji wykorzystuje się niełatwe rozdziały w historii obu krajów w nadziei na wywołanie kryzysu dyplomatycznego, poróżnienie państw i podważenie wzajemnego zaufania.

Przykładami dezinformacyjnych przekazów uderzających w relacje Kijów-Warszawa były m.in. rozpowszechniane w sieci fałszywe pismo o rzekomym referendum na temat włączeniu obwodu lwowskiego do Polski; narracja o włączeniu obwodów ukraińskich do Polski; rzekomy "projekt ustawy o stowarzyszeniu Polski i Obwodu Lwowskiego". Te przekazy grają na sentymentach Polaków, bo odwołują się do okresu, gdy Lwów znajdował się w granicach Polski.

FAŁSZ
Wpis z fałszywymi kartami do głosowania w rzekomo planowanym referendumTwitter

Kolejną grupą były fałszywe przekazy o planach zajęcia przez Polskę zachodniej części Ukrainy. W grudniu pojawiła się w polskich mediach społecznościowych informacja, jakoby 4 maja Polska miała zbrojnie napaść Zachodnią Ukrainę. "Kaczyński już wybrał datę do rozpoczęcia 'Marszu wyzwoleńczego' na Kijów: 4 maja"; "Podobno 4 maja 2023 Polska ma przyłączyć Lwów i resztę tychże okolic. Tylko po co?" - pisali internauci na Twitterze. Tę samą narrację promowały rosyjskojęzyczne portale (m.in. Gazeta.ru, Tsargrad.tv, Trmzk.ru, Novorosinform.org i Inosmi.ru). Powoływały się na publikację Hanny Kramer, felietonistki Niezależnego Dziennika Politycznego - serwisu , o którym Konkret24 pisał już, że publikuje wprowadzające w błąd informacje.

FAŁSZ
Post z fałszywą treścią zgodną z rosyjską propagandąTwitter

Fałszywa narracja wymierzona w uchodźców i Ukraińców

Od 24 lutego 2022 roku polsko-ukraińską granicę przekroczyło ponad 8,6 mln uchodźców z Ukrainy - podała 23 grudnia Straż Graniczna na Twitterze. Około 1,8 mln z nich pozostała w Polsce. Z kolei 27 grudnia Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, przekazał na Twitterze, że biorąc pod uwagę bazę PESEL, w naszym kraju pozostawało wówczas blisko 1 mln uchodźców wojennych, a wraz z Ukraińcami, którzy przyjechali wcześniej, jest to ok. 2,3 mln.

Wraz z falą pomocy mieszkańców Polski uciekającym przed wojną Ukraińcom sieć zalała fala fejków, których celem było wzbudzenie niechęci czy wręcz nienawiści do uchodźców i w ogóle do Ukraińców. Nasilił się antyukraiński hejt. Były to m.in. fałszywe przekazy o tym, że rzekomo dzieci z Ukrainy zabierają miejsca w przedszkolach polskim dzieciom, że uchodźcy dostają większą pomoc socjalną od polskiego państwa niż Polacy, że przekazuje się im mieszkania zabierane Polakom, że są sprawcami ataków czy gwałtów na Polakach.

Fałszywe przekazy mające wzbudzać niechęć Polaków do ukraińskich uchodźcówTwitter

Na przykład w marcu w mediach społecznościowych krążyła informacja, jakoby w warszawskim szpitalu przyjmowano tylko Ukraińców i osoby z wypadków. Internauci otrzymywali rozsyłaną SMS-em "wiadomość od sąsiadki", która ostrzegała, że kto przyjmie pod swój dach ukraińskich uchodźców, musi ich utrzymywać przez półtora roku - bo "jest taka ustawa". W grudniu lider partii Nowa Nadzieja Sławomir Mentzen przekonywał, że Ukrainiec zapłacił za świadczenie medyczne mniej niż Polak. Również w grudniu w sieci krążył film, na którym widać zdenerwowaną kobietę w punkcie obsługi klientów dostawcy internetu, a towarzyszył mu fałszywy przekaz, jakoby kobieta skarżyła się polskim władzom, że została okradziona przez ukraińskich uchodźców, którym użyczyła mieszkania - do tej dezinformacji wykorzystano filmik z 2018 roku.

Inną grupę fake newsów mających budzić nienawiść Polaków do Ukraińców stanowiły te, według których Polska ma być "ukrainizowana", a dowodem mają być dwujęzyczne tablice z nazwą miejscowości czy np. fałszywa informacja o tym, że seanse w planetarium w Zielonej Górze są tylko w języku ukraińskim.

Antyukraińskie nastroje wzmacniają nie tylko fałszywe przekazy, ale też sposób rozpowszechniania. Analiza zespołu DFRLab dowodzi, że popularność hasztaga #StopUkrainizacji na Twitterze w sierpniu 2022 roku była skutkiem sztucznej promocji i manipulacji ruchem.

Rośnie wpływ rosyjskiego internetu w polskiej sieci

Mimo że w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę Unia Europejska zablokowała oficjalne prokremlowskie kanały typu RT (dawniej Russia Today) i Sputnik News, a potem podobnie postąpiono ze stacjami NTV/NTV Mir, Rossiya 1 i REN TV - to jednak w 2022 roku wzrosła w polskich mediach społecznościowych popularność przekazów pochodzących z runetu, czyli rosyjskojęzycznego internetu. Rolę "pośrednika" grał Telegram - popularny wśród rosyjskojęzycznych użytkowników, zdobywa coraz więcej również tych polskich. Widoczny jest też wpływ treści z portalu społecznościowego VK.com (dawniej VKontakte) - rosyjskiego odpowiednika Facebooka.

Tweet z fałszywą informacją o polskich żołnierzach w Ukrainie - znak wodny ma link do rosyjskojęzycznego kanału na TelegramieTwitter.com

To właśnie z runetu przeszły do polskiej sieci m.in. wspomniany już przekaz o rzekomej ustawie o stowarzyszeniu Polski i obwodu lwowskiego; teza, że polscy żołnierze walczą i giną w Ukrainie; informacja o rzekomym zatrzymaniu ukraińskich kibiców w Katarze, którzy mieli rysować nazistowskie symbole na plakatach.

Analitycy DFRLab pod koniec maja opublikowali analizę wybranych 27 polskojęzycznych kanałów na Telegramie, które publikują treści skierowane przeciwko ukraińskim uchodźcom, prokremlowskie, a czasem także antyszczepionkowe. Zauważyli, że na niektórych kanałach pierwotnie nie publikowano po polsku, tylko po rosyjsku. To by wskazywało, że rodzimym językiem ich administratorów jest rosyjski. Ponadto na niektórych polskojęzycznych profilach zachęcano do lektury tekstów publikowanych na rosyjskich stronach.

Fałszywy fact-checking

Konieczność zrzucania rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnie popełniane w Ukrainie zmusiła Rosjan do rozwinięcia nowego narzędzia dezinformacji, tzw. fałszywego fact-checkingu. Najlepszym zobrazowaniem, na czym polega taka fałszywa weryfikacja faktów, jest działalność rosyjskiego portalu Waronfakes.com ("Wojna z fejkami"). Szczegółowo opisaliśmy ją w kwietniu tego roku na Konkret24.

Portal założono 24 lutego 2022 roku, czyli w dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Od tej daty na stronie oraz powiązanych kontach w mediach społecznościowych publikowane są krótkie teksty, których autorzy zaprzeczają rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnie na Ukrainie, m.in. wymordowanie cywilów w Buczy, zbombardowanie teatru z dziećmi w Mariupolu czy ostrzeliwanie budynków mieszkalnych w Charkowie. Starają się również pokazać, że wszelkie materiały publikowane przez stronę ukraińską są niewiarygodne.

Portal Wojna z fejkami publikuje w sześciu językach, w tym po angielsku, chińsku i francuskuShutterstock

"Weryfikowanie" rzekomych fake newsów na portalu Wojna z fejkami oparte jest jednak na słabych dowodach, które kieruje się przede wszystkim do rosyjskich odbiorców. Na przykład 12 kwietnia negowano fakt, że "wojska rosyjskie celowo uderzają w dzielnice mieszkalne w Charkowie". Weryfikacja polegała na stwierdzeniu, że Rosjanie uderzają przecież tylko "bronią precyzyjną w obiekty wojskowe", a obiekty cywilne są ostrzeliwane dlatego, że skrywają się w nich ukraińscy żołnierze. Pomijając fakt, że oba twierdzenia wzajemnie się wykluczały, oba były również powtarzaniem oficjalnej linii Kremla. Nie inaczej było przy próbie zaprzeczenia, że to Rosjanie stoją za atakiem na teatr w Mariupolu. Podane tam dowody były typowe dla rosyjskiej narracji: komunikat Ministerstwa Obrony Rosji o tym, że w okolicy teatru nie prowadzono ostrzału rakietowego oraz twierdzenia, że cała akcja miała być prowokacją działającego w Mariupolu ukraińskiego pułku "Azow".

Mimo że przytaczane przez portal Wojna z fejkami argumenty nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością, na fałszywy fact-checking Rosjanie przeznaczają znaczne środki i siły. Materiały są publikowane w sześciu językach, działają konta analityczne, są boty do zgłaszania materiałów do sprawdzenia, a nawet profile rezerwowe jako zabezpieczenie przed usunięciem z sieci. Do rozpowszechniania takich treści mocno angażowane są także oficjalne konta rosyjskich placówek dyplomatycznych na Twitterze. Jeden tylko artykuł Waronfakes.com zaprzeczający rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnię w Buczy udostępniono na profilach ambasad Rosji w Australii, Czarnogórze, Egipcie, Etiopii, Filipinach, Ghanie, Indonezji, Islandii, Jamajce, Japonii, Kenii, Nowej Zelandii, RPA, Senegalu i Szkocji.

Przykład fałszywego fact-checkingu na oficjalnym koncie ambasady Rosji w AustraliiTwitter

Drugą odmianą tzw. fałszywego fact-checkingu jest natomiast "weryfikowanie" rzekomych informacji strony ukraińskiej i w ten sposób stwarzanie wrażenia, że komunikaty oraz materiały Ukraińców są niewiarygodne. Jak wykazaliśmy na Konkret24, taki "fact-checking" jest jednak kolejną odsłoną rosyjskiej dezinformacji, ponieważ "obalane" materiały strony ukraińskiej w rzeczywistości w ogóle nie są przez nią wykorzystywane. Było tak np. ze zdjęciem wykonanym po wybuchu składu amunicji na terenie Rosji, którą Ukraińcy mieli rzekomo pokazywać jako wybuch w Charkowie. Rosyjscy propagandziści pisali więc o nim jako "kolejnym fejku ukraińskich mediów", które jednak w rzeczywistości nie wykorzystywały tego zdjęcia w swoich relacjach.

Wzmożone reakcje instytucjonalne

Wzmożenie sieciowej wojny informacyjnej, którą Rosja zaczęła prowadzić na wielką skalę wraz z rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, wymusiło reakcje polskich instytucji państwowych. Dzięki temu w tym roku mogliśmy obserwować, jak kolejne instytucje inicjują akcje zwiększające świadomość obywateli dotyczącą dezinformacji. Publikowano alerty, biuletyny, ulotki i inne materiały informacyjne, które były reakcją na konkretne przekazy dezinformacyjne pojawiające się w polskiej sieci lub miały poszerzać ogólną wiedzę o tym niebezpiecznym zjawisku.

Już następnego dnia po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji - 25 lutego - państwowy instytut badawczy NASK uruchomił profile #Włączweryfikację na Facebooku i Twitterze. Od tego czasu eksperci instytutu na bieżąco weryfikują nieprawdziwe informacje, które pojawiają się w polskiej sieci dotyczące np. ukraińskich uchodźców czy rzekomego zagrożenia radiacyjnego znad Ukrainy. Zamieszczają też wiele materiałów edukacyjnych, które mają nauczyć internautów podstaw weryfikacji i korzystania z informacji w sieci.

W pierwszych tygodniach wojny aktywne w sferze informacyjnej i edukacyjnej były także oficjalne profile innych państwowych instytucji, np. Ministerstwa Obrony Narodowej czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na początku marca MON przygotował specjalne ulotki, na których pisał, że "informacja także jest bronią" i radził m.in. aby ignorować informacje z rosyjskich mediów oraz szukać informacji w oficjalnych źródłach.

W walkę z rosyjską dezinformacją zaangażowały się państwowe instytucje, m.in. publikując alerty i ulotkiNASK, Katowice.uw.gov.pl

Również w tym roku Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zaczęło regularnie publikować "Disinfo Radar", czyli internetowy biuletyn, w którym zbiera się najpopularniejsze lub najniebezpieczniejsze narracje dezinformacyjne krążące w danym czasie w polskiej sieci. Na przykład w jednym z najnowszych - opublikowanym 23 grudnia - rządowa instytucja zwracała uwagę, że w grudniu Rosjanie chcieli wpłynąć na wizerunek i funkcjonowanie Wojska Polskiego oraz obniżyć zaufanie społeczeństwa do struktur bezpieczeństwa. W tym celu rozpowszechniali manipulacyjne narracji o tym, że "polska armia nie spełnia standardów NATO" lub "Wojsko Polskie nie ma możliwości prowadzenia profesjonalnych ćwiczeń dla rezerwistów". Przez regularne nagłaśnianie takich kampanii dezinformacyjnych RCB ma nadzieję na zniwelowaniu ich wpływu na polskie społeczeństwo.

Radykalizacja polskich środowisk "de facto prorosyjskich"

Doktor Michał Marek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, założyciel Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, jako najniebezpieczniejszy trend w dezinformacji 2022 roku wymienia "radykalizację polskich, de facto prorosyjskich środowisk, które na różne sposoby starają się maskować swoje sympatie względem Kremla".

"Najczęściej odbywa się to pod płaszczykiem przeciwdziałania 'wciąganiu Polski w wojnę z Rosją' lub w ramach 'walki z ukrainizacją'. Anonimowe konta coraz częściej emitują skrajnie radykalne przekazy o antyukraińskim i antyamerykańskim nacechowaniu" - pisze w wiadomości do Konkret24.

Niebezpiecznym trendem jest to, iż w Polsce konsoliduje się coraz szersze środowisko o de facto prorosyjskich poglądach. Środowisko to przejawia ambicje polityczne. W obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych przedstawiciele danego środowiska starają się destabilizować sytuacje społeczno-polityczną w kraju, podważając sens polityki proukraińskiej, prozachodniej i twardej wobec Rosji.

Jak tłumaczy ekspert, ta aktywność sprowadza się do popularyzacji przekonania, iż wspieranie Ukrainy, zwiększanie ilości sił sojuszniczych na terenie RP oraz wzmacnianie potencjału obronnego WP, jest dla Polski zagrożeniem. "Siły sprzeciwiające się danym procesom mają rzekomo 'dążyć do pokoju' i pragną odsunąć od władzy 'marionetki USA', 'zwolenników banderowców', 'militarystów' oraz 'podżegaczy wojennych'. Lobbując dane przekazy zbieżne z rosyjską dezinformacją, środowisko to dąży do pozyskania wyborców, którzy mogliby de facto wprowadzić do polskiego parlamentu skonsolidowane środowisko wspierające interesy Federacji Rosyjskiej" - podsumowuje.

Autorka/Autor:Gabriela Sieczkowska, Michał Istel

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24

Przyznając odznaczenia na koniec swojej prezydentury, Andrzej Duda miał pośmiertnie uhonorować także matkę Lecha i Jarosława Kaczyńskich - taki przekaz rozpowszechniano w mediach społecznościowych. Ta informacja nie tylko nie jest, lecz nawet nie mogłaby być prawdziwa. Z kilku powodów.

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Źródło:
Konkret24