Osiem lat rządów PiS. Mieli poprawić, nie poprawili 

Źródło:
Konkret24
Długa lista niespełnionych obietnic PiS. Konkret24 podsumował
Długa lista niespełnionych obietnic PiS. Konkret24 podsumowałTVN24
wideo 2/5
Długa lista niespełnionych obietnic PiS. Konkret24 podsumowałTVN24

Prawo i Sprawiedliwość obiecywało słuchać obywateli i wprowadzić długo zapowiadany pakiet demokratyczny – nic z tego nie wyszło. Administracja miała zostać odchudzona, a tymczasem wzrosło zarówno zatrudnienie w niej, jak i koszty. Sprawy w sądach miały trwać krócej, lecz po ośmiu latach reform Zbigniewa Ziobry statystyki pokazują co innego. PiS zapowiadał poprawę w wielu obszarach działania państwa – oto, gdzie nie nastąpiła.

Prawo i Sprawiedliwość swoją kampanię wyborczą rozpoczęło właściwie już jesienią 2022 roku, gdy prezes Jarosław Kaczyński spotykał się z sympatykami w różnych miejscowościach. Wiosną 2023 roku prekampania PiS ruszyła na dobre – prezes Kaczyński tłumaczył, że politycy PiS chcą się spotkać z obywatelami, by ich wysłuchać, poznać potrzeby i na tej podstawie skonstruować kolejne propozycje na ewentualną trzecią kadencję rządów. W marcu na spotkaniu w Jaśle premier Mateusz Morawiecki mówił: "Ruszamy w naszą trasę rozmów z Polakami. Chcemy, aby nasz plan na kolejne cztery, a może osiem lat, wykuwał się właśnie na takich spotkaniach". Potem w TVP Info stwierdził, że "Polacy mają ogromne ambicje i aspiracje", a PiS słucha "tych refleksji, tych uwag, tych obaw i lęków" (za: PAP). "Dużo rozmawiamy z obywatelami i chcemy odpowiadać na ich potrzeby" – mówił Kazimierz Smoliński, poseł PiS, w maju w rozmowie z serwisem DoRzeczy.pl.

Przekaz o "słuchaniu Polaków" jest jednym z głównych w tegorocznej kampanii wyborczej PiS. Sęk w tym, że poprzednio, idąc do władzy, PiS też obiecywał, że będzie słuchał obywateli. Nie tylko to zapowiedział. Miał poprawić stan demokracji w Polsce, skrócić czas trwania spraw w sądach, odchudzić administrację czy chronić polską ziemię przed wykupem przez cudzoziemców. Lepiej miało być w wielu obszarach – czy jest? Od marca 2023 roku w Konkret24 w ramach cyklu "Obietnice minus" prezentowaliśmy, czego rząd Zjednoczonej Prawicy nie zrobił, mimo że obiecał: zbudować, wprowadzić, zmienić, poprawić. Przypominamy, w jakich obszarach po ośmiu latach rządzenia tej partii poprawy nie widać.

Projekty "rękojmi jawności" utknęły w komisjach

PiS planował takie zmiany w Regulaminie Sejmu, które dadzą większą szansę obywatelskim projektom ustaw i podniosą znaczenie wysłuchania publicznego jako "rękojmi jawności". Obu tych obietnic nie spełnił. 

Zakaz odrzucania obywatelskich projektów ustaw w pierwszym czytaniu był elementem tzw. pakietu demokratycznego Prawa i Sprawiedliwości, czyli projektu zmian w Regulaminie Sejmu przygotowanego jeszcze przed objęciem władzy w 2015 roku. Przewidywał on też zwiększenie roli opozycji parlamentarnej – m.in. likwidację sejmowej "zamrażarki" czy zrównanie procedury uchwalania projektów ustaw podatkowych z kodeksami. Poseł sprawozdawca Michał Kazimierz Ujazdowski (PiS), rekomendując Sejmowi przyjęcie zmian, mówił m.in. o szacunku dla obywatelskich projektów ustaw. Jednak w lutym 2014 roku pakiet został odrzucony przez Sejm głosami PO-PSL.

Po wygranej w 2015 roku Beata Szydło w expose 18 listopada mówiła: "Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność. A przede wszystkim: słuchanie obywateli". W programie PiS chodziło o to, by projekty obywatelskie, które poprze co najmniej 100 tys. osób, nie były odrzucane po pierwszej wstępnej debacie w Sejmie i by trafiały do dalszych prac w komisjach sejmowych. PiS obiecał, że po wygranych wyborach ten zakaz wprowadzi do Regulaminu Sejmu. Chodziło o zmianę art. 39 poprzez dodanie ustępu 2a: "W pierwszym czytaniu nie można zgłosić wniosku o odrzucenie projektu ustawy wniesionego na podstawie art. 118 ust. 2 Konstytucji". Przywołany artykuł konstytucji dotyczy właśnie zgłaszania obywatelskich projektów ustaw.

8 grudnia 2015 roku posłowie PiS złożyli projekt uchwały w sprawie stosownych zmian w Regulaminie Sejmu. Trafił do komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych, potem do Podkomisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu uchwały w sprawie zmiany Regulaminu Sejmu. I utknął tam do końca kadencji.

Z kolei po wyborach w 2019 roku to posłowie wszystkich opozycyjnych klubów i kół złożyli 9 grudnia 2021 roku projekt uchwały w sprawie Regulaminu Sejmu, który ma "na celu przywrócenie wolnościowych (deliberatywnych) funkcji parlamentu oraz przywrócenie reform mających na celu dbałość o wysoki standard legislacji". W tym projekcie znajduje się propozycja zmiany art. 39 ust. 2a, dokładnie w takim samym brzmieniu, w jakim PiS proponował w 2014 roku. Ale projekt 12 stycznia 2022 roku trafił do komisji regulaminowej i do końca kadencji nie wszedł pod obrady Sejmu.

Obietnice minus. Piotr Jaźwiński o tym, jak PiS zapowiadał "słuchanie obywateli"
Obietnice minus. Piotr Jaźwiński o tym, jak PiS zapowiadał "słuchanie obywateli"TVN24

Inna obietnica w zakresie "słuchania obywateli" dotyczyła zmian w prawie dotyczących wysłuchania publicznego. Już w programie z 2014 roku PiS zapowiedział: "Zwiększymy też znaczenie instytucji wysłuchania publicznego jako rękojmi jawności procesu ustawodawczego i jego otwarcia na opinie obywateli. Zorganizowanie wysłuchania publicznego będzie obligatoryjne w przypadku poparcia takiej inicjatywy przez jedną trzecią składu komisji sejmowej".

O organizacji takiego wysłuchania decyduje odpowiednia komisja sejmowa zwykłą większością głosów, na podstawie art. 70a Regulaminu Sejmu. 8 grudnia 2015 roku PiS złożył swój projekt zmian w regulaminie Sejmu - jednak bez zmiany art. 70a. Tak więc przez osiem lat rządów PiS o wysłuchaniu publicznym decydowała zwykła większość posłów w komisji, co pozwalało PiS odrzucać wnioski o wysłuchanie w niewygodnych dla niego sprawach.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. Jak PiS zapowiadał słuchanie obywateli, ale tego nie wprowadził

Jak prezes Kaczyński obiecał pakiet demokratyczny, ale nic z tego nie wyszło

Zapowiedzi partii Jarosława Kaczyńskiego były obiecujące: opozycja parlamentarna miała zyskać wpływ na porządek obrad, szefowie opozycyjnych ugrupowań mieli dostać "pewne przywileje", a słynna sejmowa zamrażarka miała zostać zlikwidowana. O konieczności wprowadzenia tak zwanego pakietu demokratycznego - czyli rozwiązań prawnych wzmacniających pozycję ugrupowań opozycyjnych w Sejmie - Prawo i Sprawiedliwość mówiło bowiem od ponad dekady. Był to szczególnie ważny postulat partii Kaczyńskiego w czasach, gdy była w opozycji. Pierwszy projekt takiego pakietu PiS złożył za rządów koalicji PO-PSL, 8 października 2010 roku, ale nie został on uchwalony. Kolejny trafił do Sejmu 10 listopada 2011 roku - 7 lutego 2014 roku głosami rządzącej wtedy wciąż koalicji PO-PSL został odrzucony. Dlatego nikogo nie dziwiło, że gdy tylko PiS zdobył władzę w 2015 roku, szybko zaczął wprowadzać swoje pomysły w tym zakresie.

Jednak tak jak szybko zaczął, tak szybko prace zawiesił. Mając przez dwie kadencje większość w Sejmie, partia Kaczyńskiego nie zrealizowała żadnej z obietnic wchodzących w skład pakietu demokratycznego.

Stosowny projekt zmian w Regulaminie Sejmu wpłynął do laski marszałkowskiej już w pierwszych dniach nowej kadencji: 8 grudnia 2015 roku. Zakładał między innymi, że nie będzie można odrzucać w pierwszym czytaniu obywatelskich projektów ustaw – wyżej opisaliśmy już, że tej obietnicy PiS nie spełnił.

Jednak założenia pakietu były dużo szersze: - klubom i kołom poselskim, które nie udzieliły poparcia rządowi (musiałyby składać specjalne oświadczenia), miałoby przysługiwać prawo zadawania pytań szefowi rządu i ministrom na pierwszym posiedzeniu Sejmu w każdym miesiącu; - czas między złożeniem projektu a jego pierwszym czytaniem miał zostać skrócony do maksymalnie czterech miesięcy; - kluby opozycyjne mogłyby zgłaszać do porządku dziennego jeden punkt - niezależnie od porządku dziennego ustalanego przez marszałka Sejmu. Byłby on automatycznie włączany do porządku dziennego i jego wprowadzenie nie wymagałoby uzyskiwania zgody marszałka ani opinii Konwentu Seniorów. O kolejności wprowadzania punktów zgłoszonych przez kluby decydowałoby Prezydium Sejmu.

Pierwsze czytanie projektu odbyło się 10 lutego 2016 roku w Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych; komisja zajęła się też dwoma innymi projektami zmian w sejmowym regulaminie autorstwa posłów PO - po dyskusji wszystkie te trzy projekty skierowano do powołanej siedmioosobowej podkomisji. Tam 25 lutego 2016 roku odbyła się dyskusja. I to była ostatnia aktywność poselska PiS związana z tą obietnicą.

W grudniu 2016 roku - po głośnym wydarzeniu, kiedy to opozycyjni posłowie zablokowali mównicę w sali plenarnej - Jarosław Kaczyński zapowiedział: "Chcielibyśmy, żeby szef opozycji (...) miał pewne uprawnienia, nawet można mówić tutaj o pewnych przywilejach. Żeby opozycja miała też pewne uprawnienia w Sejmie, tak żeby ten element pozytywnej krytyki, przedstawiania innego zdania, mógł być spokojnie prezentowany".

Również tych zapowiedzi nie spełniono, bo do końca ówczesnej kadencji Sejmu - czyli do listopada 2019 roku - nie pojawiły się w żadnym kolejnym projekcie zmiany regulaminu izby. Także w IX kadencji Sejmu, po wyborach w 2019 roku, PiS nie złożyło projektu zmian w regulaminie izby tak, by zrealizować obietnicę prezesa Kaczyńskiego.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. PiS zapowiadał pakiet demokratyczny, ale niczego takiego nie uchwalono

"Odchudzanie" administracji: większe zatrudnienie, koszty rosną

Będąc w opozycji, PiS przekonywał, że administracja państwowa w Polsce jest zbyt rozbudowana i niesprawna. Obiecywał, że jak dojdzie do władzy, to się zmieni. Rzeczywiście, widać zmianę: zatrudnienie w administracji jest teraz jeszcze większe, a koszty rosną.

Już przed wyborami w 2005 roku PiS w programie wyborczym pisał: "Uważamy, iż administracja państwowa w Polsce jest ogromnie rozbudowana, niesprawna i często skorumpowana. Posiadamy konkretne propozycje 'odchudzenia' administracji państwowej". PiS powtórzył to po wygranych wyborach w 2019 roku. A obietnicę redukcji administracji, która miała przynieść oszczędności, wygłosił w listopadzie 2019 roku w expose premier Mateusz Morawiecki. Miało to pozwolić zaoszczędzić "co najmniej kilka miliardów złotych".

Według danych GUS na koniec 2019 roku - a więc miesiąc po expose premiera - w administracji publicznej pracowało 455,2 tys. osób. W tym 186,6 tys. w administracji państwowej, a 267,6 tys. w administracji samorządu terytorialnego. GUS dolicza do tego jeszcze niecały tysiąc osób pracujących w samorządowych kolegiach odwoławczych.

W 2020 roku rzeczywiście udało się zmniejszyć liczebność administracji publicznej. Na koniec 2020 pracowało w niej 453,6 tys. osób - czyli 1,6 tys. mniej niż rok wcześniej. Był to jednak skutek redukcji zatrudnienia w administracji samorządu terytorialnego, w której pracowało o 1,5 tys. mniej osób niż na koniec 2019 roku. Zatrudnienie w administracji państwowej nie zmieniło się znacząco.

Jak analizowaliśmy w Konkret24, rozrost administracji zaczął się w 2021 roku. Na koniec owego roku w całej administracji publicznej pracowało 456,3 tys. osób - czyli o ponad tysiąc więcej niż w 2019 roku. Był to efekt wzrostu zatrudnienia zarówno w administracji państwowej (wzrost o 694 pracujących względem 2019), jak i w administracji samorządu terytorialnego (wzrost o 448 osób). W 2022 roku liczebność administracji publicznej rosła jeszcze szybciej - na koniec tamtego roku w tej sferze pracowało 460,9 tys. osób. Było to o 5,7 tys. więcej niż na koniec 2019 roku

Tak jak pracowników administracji przybywało, tak też rosły wydatki na ten sektor.

W ustawie budżetowej na 2019 rok na dział 750 – Administracja publiczna – planowano wydać 14,51 mld zł. W następnych latach planowane kwoty rosły: 2020 (po nowelizacji) – 16,04 mld zł; 2021 (po nowelizacji) – 17,20 mld zł; 2022 – 18,41 mld zł; 2023 – 20,71 mld zł (stan na czerwiec 2023). W 2023 roku na administrację publiczną rządzący planują więc wydać o ponad 6 mld zł więcej niż w 2019 roku, gdy premier Morawiecki składał obietnicę.

W rzeczywistości od 2019 roku rząd wydawał na administrację więcej, niż pierwotnie zakładano w budżecie czy nawet w nowelizacjach, i tak: w 2019 – 15,4 mld zł; w 2020 – 26,30 mld zł; w 2021 – 32,6 mld zł. Na znacznie wyższe wydatki w 2020 i 2021 roku wpłynęła pandemia COVID-19, podczas której administracja publiczna musiała wykonywać dodatkowe zadania.

16.06.2023 | "Kampania bez kitu". PiS zapowiadał redukcję administracji i oszczędności - jest na odwrót
16.06.2023 | "Kampania bez kitu". PiS zapowiadał redukcję administracji i oszczędności - jest na odwrót Piotr Jaźwiński opowiada o zapowiedziach zmniejszania rozmiarów administracji publicznej.TVN24

W maju 2022 roku posłanka Hanna Gill-Piątek w zapytaniu do premiera Mateusza Morawieckiego przypomniała, że w expose "zapowiedział przegląd instytucji państwowych, redukcję biurokracji i oszczędności w wysokości kilku miliardów złotych" - i pytała: "Jakie od tego czasu udało się uzyskać oszczędności budżetowe w tym zakresie, o ile zredukować biurokrację?". Na to zapytanie w lipcu 2022 roku odpowiedział wiceminister finansów Artur Soboń: nie podał żadnych liczb, tylko stwierdził, że sytuacja względem 2019 roku znacząco się zmieniła w wyniku pandemii, a następnie wojny w Ukrainie, co wpłynęło na większą liczbę zadań dla państwa i konieczność posiadania wyspecjalizowanego personelu.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. Zapowiadali redukcję administracji i miliardowe oszczędności. Jest na odwrót

Sprzedaż ziemi cudzoziemcom? W ostatnich latach rekordowo duża

W programie z 2014 roku PiS zapowiadał, że "zapewni ochronę polskiej ziemi rolniczej przed masowym wykupywaniem jej przez osoby niebędące rolnikami, zwłaszcza przed wykupywaniem jej przez cudzoziemców". W programie z 2019 roku, że zaproponuje "odpowiednie zmiany, by z jednej strony utrzymać, a nawet wzmocnić konieczną ochronę ziemi rolnej przed wykupem jej przez spekulacyjny kapitał, zwłaszcza zagraniczny, a z drugiej strony by ziemia rolna była dostępna dla prawdziwych i aktywnych rolników". "Ziemia musi być polska, musi należeć do polskich rolników" – mówił Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim w sierpniu 2019 roku.

14 kwietnia 2016 roku Sejm głosami posłów PiS uchwalił ustawę o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw. Jej celem miało być zabezpieczenie gruntów rolnych przed ewentualnym spekulacyjnym wykupem przez cudzoziemców w związku z kończącym się okresem ochronnym na zakup polskiej ziemi, mijającym 30 kwietnia 2016 roku.

Ale ta ustawa wprowadziła kilka ograniczeń w nabywaniu nieruchomości rolnych – które szerzej opisaliśmy w naszym cyklu w Konkret24. Efekt? Według danych GUS po wprowadzeniu nowych przepisów (weszły w życie 30 kwietnia 2016 roku) obrót nieruchomościami rolnymi w 2017 roku znacznie zmalał. Liczba aktów notarialnych na sprzedaż nieruchomości rolnych w porównaniu do roku 2016 spadła o 17,6 proc. W 2016 roku zarejestrowano 69 772 akty notarialne dotyczące sprzedaży nieruchomości rolnych; w 2017 - 57 492; w 2018 – 57 780. Jednocześnie średnia cena jednego hektara gruntów rolnych w obrocie prywatnym wzrosła o 12 proc. W 2016 roku wynosiła 39 631 zł za hektar, w 2017 – 41 287 zł, w 2018 – 44 381 zł. Trzy lata później rząd PiS przyznał się do porażki.

14 marca 2019 roku przesłał do Sejmu kolejną nowelizację ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, w której łagodził ograniczenia z 2016 roku w obrocie nieruchomościami rolnymi. Po uchwaleniu tych zmian liczba zarejestrowanych aktów notarialnych dotyczących sprzedaży nieruchomości rolnych rosła: w 2016 było ich 69 772; w 2016 - 57 492; w 2017 - 57 780; w 2019 - 60 990; w 2020 - 62 880; w 2021 - 76 675 aktów notarialnych.

Tylko że z corocznych sprawozdań ministra spraw wewnętrznych i administracji z realizacji ustawy z dnia 24 marca 1920 roku o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców wynika, że sprzedaż gruntów rolnych i leśnych cudzoziemców za czasów rządów PiS znacznie przekracza poziomy z czasów rządów PO-PSL.

W 2016 roku sprzedano cudzoziemcom 576 ha ziemi rolnej i leśnej, w 2022 roku – już 5 120 ha (dokładnie 5 119,87 ha). W okresie rządów Zjednoczonej Prawicy nastąpił więc niemal dziesięciokrotny wzrost sprzedaży cudzoziemcom ziemi rolnej i leśnej, co przeczy zapewnieniom polityków PiS, że polska ziemia nie trafia w obce ręce.

Powierzchnia gruntów rolnych i leśnych nabytych przez cudzoziemcówMSWiA

By pokazać, że rząd Zjednoczonej Prawicy chroni polską ziemię przed cudzoziemcami, politycy PiS prezentują dane o tym, ile ziemi rolnej za zgodą władz cudzoziemcy kupowali w Polsce. Jak opisaliśmy w Konkret24, za rządów PiS zgody na kupno dotyczyły rzeczywiście niewielkich powierzchni - tyle że w 2016 roku zmieniono kategorię cudzoziemców, którzy w odpowiednich instytucjach państwa polskiego musieli otrzymać zgodę na zakup nieruchomości. Wiąże się to z zakończeniem 30 kwietnia 2016 roku 12-letniego okresu przejściowego na ograniczenie sprzedaży ziemi cudzoziemcom (o czym napisaliśmy powyżej). Od tego momentu obcokrajowcy z Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Konfederacji Szwajcarskiej (czyli obywatele państw Unii Europejskiej, Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii) po prostu nie muszą mieć zezwolenia ministra spraw wewnętrznych i administracji na nabycie jakiejkolwiek nieruchomości w Polsce, niezależnie od jej położenia i powierzchni. A MSWiA prowadzi jedynie rejestr transakcji sprzedaży nieruchomości cudzoziemcom – bo w dalszym ciągu o takie zezwolenia muszą się starać obywatele spoza wymienionych państw.

Tak więc mimo zapowiedzi, że "ziemia musi być polska", za rządów Zjednoczonej Prawicy sprzedano jej cudzoziemcom więcej niż za rządów PO-PSL. Owszem, rząd jakieś kroki podjął, tylko że skutki nie są takie, jak oczekiwano.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. Jak jest z "ochroną polskiej ziemi przed cudzoziemcami"? Sprzedaż wzrosła

Zapowiadanej "dekryminalizacji" art. 212 kk nie wprowadzono

Od lat postulatem środowiska dziennikarskiego i prawników jest zniesienie kary więzienia za pomówienie między innymi osób publicznych. Chodzi o art. 212 Kodeksu karnego zwany "batem na wolność mediów". Prawo i Sprawiedliwość - zarówno będąc w opozycji, jak i po dojściu do władzy - mówiło o możliwości likwidacji tego artykułu. Jednak nic się nie zmieniło.

Artykuł 212 Kodeksu karnegoisap.sejm.gov.pl

Prawo i Sprawiedliwość kilkakrotnie mówiło o możliwości likwidacji art. 212 kk. W 2019 roku wpisało taką obietnicę do swojego programu wyborczego - choć obwarowaną warunkami. O możliwości "dekryminalizacji" spornego artykułu Kodeksu karnego mówił w lutym 2019 roku również minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro: "Deklaruję gotowość spotkania z przedstawicielami różnych redakcji, żebyśmy to [zniesienie art. 212 kk] przedyskutowali. Nie wykluczam, że jeżeli nasza wspólna rozmowa doprowadzi nas do wniosku, że rzeczą właściwszą z punktu widzenia ochrony wolności słowa jest odejście od takich rozwiązań, to będę gotów przygotować rozwiązanie, które wprowadza dekryminalizację w tym zakresie".

Zaostrzenie art. 212 Kodeksu karnego
Zaostrzenie art. 212 Kodeksu karnegokktvn24

Po trzech miesiącach, 14 maja 2019 roku, do Sejmu trafił przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości rządowy projekt nowelizacji Kodeksu karnego - lecz nie tylko nie likwidował art. 212, ale jeszcze ten przepis zaostrzał. Sejm uchwalił tę zmianę, ale powszechna krytyka ze strony opozycji, organizacji dziennikarskich i obrońców praw człowieka zmusiła Ministerstwo Sprawiedliwości do złożenia w Senacie poprawki wycofującej zmianę art. 212 kk. Senat, a następnie Sejm tę poprawkę przyjął i art. 212 kk nie zaostrzono.

Po wyborach 2019 roku do Sejmu skierowano 25 projektów ustaw dotyczących zmian niektórych przepisów Kodeksu karnego. Tylko jeden dotyczył zniesienia art. 212 kk - i nie jest to projekt posłów PiS czy Zjednoczonej Prawicy, tylko posłów Koalicji Polskiej i Koalicji Obywatelskiej. Ten projekt trafił do Sejmu 2 marca 2022 roku i od tamtej pory tkwi w tzw. sejmowej zamrażarce.

Gdy 7 czerwca 2023 roku Suwerenna Polska zorganizowała Tweet Up z dziennikarzami, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro znowu zapowiedział likwidację art. 212 kk. "Postanowiliśmy wyjść z inicjatywą likwidacji przepisów, zakładających ściganie osób, które czasem w ferworze debaty wypowiedzą coś, co później skutkuje procesem w sądzie" - powiedział. Szczegółów nie podano.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. Kara więzienia za zniesławienie wciąż nie została zniesiona

"Sądy pracują sprawniej"? Dostępne dane nie potwierdzają. Nowych wciąż nie opublikowano

Prawo i Sprawiedliwość wraz z Solidarną Polską szły po władzę z postulatem reformy wymiaru sprawiedliwości, której skutkiem będzie między innymi skrócenie czasu postępowań sądowych. "Skrócimy czas rozpatrywania spraw" - takie zapewnienia znalazły się między innymi w programie PiS z 2014 roku, w expose zarówno Beaty Szydło, jak i Mateusza Morawieckiego. A w 2017 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński w telewizyjnym wywiadzie przekonywał, że szykowana wówczas przez jego partię reforma sądownictwa spowoduje, że sądy będą między innymi szybsze.

Jaki jest efekt  zmian wprowadzonych przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, opisywaliśmy obszernie w Konkret24.

CZYTAJ W KONKRET24: Demontaż wymiaru sprawiedliwości

Ministerstwo Sprawiedliwości i jego przedstawiciele zapewniali, że za obecnego rządu czas postępowań w sądach się skrócił, w 2019 roku wyprodukowano nawet specjalny spot radiowy o tym. Tyle że niemal zawsze pokazywano jedynie te dane, które pasowały do tezy rządu lub porównywano takie, których nie można porównywać. Tak było na przykład w maju 2022 roku na konferencji prasowej zorganizowanej pod hasłem "Sądy działają krócej". Wystąpili minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i odpowiedzialna za sądownictwo Małgorzata Frydrych. Jak wówczas sprawdziliśmy, na konferencji porównywano dane za pierwszy kwartał 2022 roku z danymi za cały 2021 rok, zamiast z danymi za pierwszy kwartał 2021 roku. Takie porównywanie było nieuprawnione i nie można było na jego podstawie wyciągać żadnych wniosków.

Podobna sytuacja była 27 sierpnia 2023 roku, gdy na zorganizowanej nagle w niedzielę konferencji prasowej minister Zbigniew Ziobro przekonywał, że sądy pracują sprawniej, a na stronie resortu napisano: "Średni czas postępowań w 2022 r. skrócił się w porównaniu z poprzednim rokiem o ponad miesiąc. W 2021 r. wynosił 7,1 miesiąca, podczas gdy w 2022 r. 5,9 miesiąca". Tylko że podano czas kilku wybranych rodzajów spraw w wybranych sądach – ale nie opublikowano na potwierdzenie na stronach ministerstwa średnich danych rocznych dotyczących długości postępowań sądowych. Tu należy przypomnieć, że Ministerstwo Sprawiedliwości zwyczajowo te dane publikowało regularnie co roku – zmieniło się to w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy. Po sierpniowej konferencji ministra Ziobry zapytaliśmy resort, kiedy pełne dane zostaną pokazane, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.      

Tak więc by sprawdzić, czy obietnice dotyczące skrócenia czasu trwania postępowań sądowych zostały spełnione, porównaliśmy dostępne średnie dane roczne dotyczące długości postępowań sądowych. Pod uwagę wzięliśmy 2015 rok (ostatni rok rządów koalicji PO-PSL) i 2021 rok (ostatnie dane obejmujące cały rok).

Statystyki resortu pokazują średni czas trwania spraw ogółem we wszystkich sądach oraz z podziałem na sądy rejonowe i okręgowe. W tych pierwszych dotyczy to postępowań w sprawach: cywilnych, karnych i wykroczeniowych, prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, rodzinnych, gospodarczych i upadłościowych. W przypadku sądów okręgowych - postępowań w sprawach: cywilnych, karnych, prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, gospodarczych.

Co pokazują więc dane ministerstwa? Jeśli chodzi o statystyki ogólne (czyli średnie dla wszystkich sądów), to średni czas postępowania w 2015 roku wynosił 4,2 miesiąca, a w 2021 roku - już 7,1. Zatem wydłużył się o 2,9 miesiąca (o niemal 70 proc.).

Średni czas trwania postępowań sądowychMinisterstwo Sprawiedliwości/Konkret24

W sądach okręgowych postępowania też nie trwają krócej. W 2015 roku było to średnio 8,4 miesiąca, a w 2021 roku - 10,2. Oznacza to spowolnienie o 1,8 miesiąca

Średni czas trwania postępowań sądowych w sądach okręgowychMinisterstwo Sprawiedliwości/Konkret24

Podobnie było w sądach rejonowych. W ostatnim roku rządów PO-PSL sprawy trwały tam średnio 4 miesiące. Ten czas w 2021 roku wydłużył się o trzy miesiące.

Średni czas trwania postępowań w sądach rejonowychMinisterstwo Sprawiedliwości/Konkret24

W przypadku poszczególnych kategorii spraw czas trwania procesów wydłużył się następująco:

Sądy rejonowe sprawy cywilne – wolniej o 3,6 miesiąca sprawy karne i wykroczeniowe – wolniej o 0,5 miesiąca sprawy z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych – wolniej o 3,9 miesiąca sprawy rodzinne – wolniej o 0,7 miesiąca sprawy gospodarcze – wolniej o 4,1 miesiąca sprawy upadłościowe – wolniej o 3,4 miesiąca.

Sądy okręgowe sprawy cywilne – wolniej o 1,2 miesiąca sprawy z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych – wolniej o 3,4 miesiąca sprawy gospodarcze – wolniej o 2 miesiące.

Spowolnienie widać więc do końca 2021 roku zarówno w danych ogólnych, danych z sądów okręgowych i rejonowych, jak również w 9 na 10 kategorii spraw ujmowanych w ministerialnych statystykach.

Posłanka Jadwiga Emilewicz z PiS, pytana w marcu 2023 roku w TVN24 przez Konrada Piaseckiego, jak ocenia rewolucję Zjednoczonej Prawicy w sądownictwie, przyznała: "Nie udało się przyspieszyć postępowań, nie udało się zrobić tego, aby sprawy w tym gospodarcze trwały krócej, sprawniej, szybciej się odbywały".

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. Sprawy w sądach miały trwać krócej. Trwają dłużej

Autorka/Autor:oprac. RG

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: natasaelena/PawelKacperek/Damian Lugowski/Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Setki tysięcy wyświetleń generuje w mediach społecznościowych nagranie, w którym ojciec i brat irlandzkiego nauczyciela opowiadają, że dostał on wyrok dożywocia za odmowę używania wobec uczniów wskazanych zaimków. W całej tej historii zgadza się tylko to, że nauczyciel w Irlandii trafił do więzienia.

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

Na bożonarodzeniowym jarmarku we Francji zamachowiec rzekomo wjechał autem w tłum i zabił 10 osób - takie informacje krążą w sieci. Informację podał też Elon Musk. Ale nie jest ona prawdziwa. Wyjaśniamy, co się stało i gdzie.

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji zarzucają ministrowi Waldemarowi Żurkowi, że popełnił przestępstwo. Chodzi o jego wystąpienie w Sejmie, kiedy to zacytował wypowiedź posła Krzysztofa Bosaka, która miała paść podczas tajnej części obrad. Jak tę sprawę oceniają prawnicy?

Zarzucają Żurkowi, że popełnił przestępstwo. Czy "ujawnił tajemnicę"?

Zarzucają Żurkowi, że popełnił przestępstwo. Czy "ujawnił tajemnicę"?

Źródło:
Konkret24

Doniesienia, jakoby w Szwajcarii zakazano mammografii, znów pojawiły się w polskiej sieci. Przekaz ma zniechęcić kobiety do udziału w badaniach wykrywających raka piersi, strasząc ich rzekomą szkodliwością. Przestrzegamy przed tym fake newsem.

Szwajcaria zakazuje, w Kanadzie i Włoszech też już nie robią? O co chodzi z mammografią

Szwajcaria zakazuje, w Kanadzie i Włoszech też już nie robią? O co chodzi z mammografią

Źródło:
Konkret24

Potężne demonstracje przechodziły ulicami bułgarskich miast na początku grudnia. Kłopoty tamtejszego rządu są jednak fałszywie przedstawiane jako protesty "przeciwko Brukseli", czyli Unii Europejskiej. Tak to przedstawia kremlowska propaganda.

Bułgaria "wypowiedziała posłuszeństwo". Komu naprawdę?

Bułgaria "wypowiedziała posłuszeństwo". Komu naprawdę?

Źródło:
Konkret24, PAP, Reuters

Czy polski rząd rozważa wprowadzenie kolejnego świadczenia - Ślub Plus? Według krążącego w sieci przekazu za samo zawarcie małżeństwa para miałaby otrzymać 40 tysięcy złotych. Miałyby też być dodatki za dzieci. Rzeczywiście, taki pomysł pojawił się w dyskusji publicznej, ale rząd nie ma z tym nic wspólnego.

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Źródło:
Konkret24

Oburzeni internauci twierdzą, że polski rząd rzekomo sponsoruje Ukraińcom kupno mieszkań - całkowicie opłaca dla nich kredyty mieszkaniowe. W ten sposób jakoby sfinansowano już pięć tysięcy lokali. W tym przekazie jest jednak dużo manipulacji.

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Czy Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii uznał, że "chrześcijańskie nauczanie religii w szkołach publicznych jest niezgodne z prawem"? Takie informacje można wyczytać w sieci, lecz wyrok ten jest błędnie interpretowany, a budowana na nim narracja - manipulacją.

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

Źródło:
Konkret24

Neutralne pod względem płci – takie mają być od 24 grudnia 2025 roku wszystkie ogłoszenia o pracę. Jedni kpią, wymyślając feminatywy od męskich zawodów, inni jednak już zmieniają regulaminy wynagrodzeń. Wchodząca w życie nowelizacja Kodeksu pracy rodzi jednak więcej pytań, niż daje odpowiedzi.

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

Źródło:
TVN24+

Podczas gdy prezydent Karol Nawrocki wetuje kolejne ustawy i odrzuca wnioski rządu, przedstawiciele jego kancelarii i jego zwolennicy tłumaczą, że korzysta tylko ze swoich prerogatyw. Konstytucjonaliści tłumaczą, że prerogatywy prezydenta to nie są "boskie uprawnienia", a głowa państwa też podlega kontroli.

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Źródło:
Konkret24

Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego twierdzi, że wszystkie 13 prezydenckich projektów ustaw ugrzęzło w tak zwanej sejmowej zamrażarce. Czy ma rację?

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Globalny popyt na leki GLP-1 - takie jak Ozempic, Wegovy czy Mounjaro - stworzył okazję dla cyberprzestępców, którzy zarabiają teraz na desperacji osób walczących z otyłością. Kampania "cudownych kropli" niewiadomego pochodzenia, do złudzenia przypominających popularne dziś lekarstwa, objęła już kilka krajów Europy. Wszystko w niej jest fałszywe: od lekarzy po wsparcie instytucji, których wiarygodność się wykorzystuje.

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

Źródło:
TVN24+

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24